Krytyka 4-dniowego tygodnia pracy. Kolejny minister straszy bankructwami firm. „Niech pani nie idzie tą drogą”

Krytyka 4-dniowego tygodnia pracy. Kolejny minister straszy bankructwami firm. „Niech pani nie idzie tą drogą”

Agnieszka Dziemianowicz-Bąk
Agnieszka Dziemianowicz-Bąk Źródło: X / Agnieszka Dziemianowicz-Bąk
Już drugi minister zachęca szefostwo resortu pracy do zaniechania prac nad ustawowym skróceniem tygodnia pracy. Najpierw pomysł skrytykowała Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz, teraz Krzysztof Paszyk straszy, że to prosta droga do „położenia” wielu firm.

Minister funduszy i polityki regionalnej Katarzyna Pełczyńska-Nałęcz powiedziała kilka dni temu, że jeden z ważniejszych pomysłów realizowanych przez Ministerstwo Pracy Rodziny i Polityki społecznej, czyli krótszy tydzień pracy, to zła propozycja.

Krytyka 4-dniowego tygodnia pracy

– Moje rozumienie odpowiedzialnej polityki jest takie, że kiedy mamy na stole naprawdę poważny kryzys demograficzny, to mówienie o czterodniowym tygodniu pracy jest jakimś odrealnieniem, jest mówieniem ludziom o rzeczach niemożliwych – dodała.

Podkreśliła, że takie rozwiązanie nigdy nie było częścią programu partii Polska 2050.

– To jest dzisiaj rzecz, która nie powinna mieć miejsca. Natomiast powinniśmy skupić się i dbać o ochronę praw pracowniczych – jeżeli ludzi mają pracować wydajnie, to muszą czuć się w pracy bezpiecznie – zaznaczyła.

Teraz dołączył głos krytyki ze strony Ministerstwa Rozwoju i Technologii.

– Chciałbym przestrzec panią minister Dziemianowicz-Bąk przed dalszym brnięciem w pomysł 4-dniowego tygodnia pracy, jeśli nie chce być ministrą, która doprowadzi do kolejnych bankructw setek tysięcy polskich przedsiębiorców. Jeśli nie chce być ministrą, która doprowadzi do zapaści na rynku pracy. To wpłynie również na poziom płac. Lepiej, pani ministro, niech pani nie idzie tą drogą – powiedział szef resortu rozwoju Krzysztof Paszyk we wtorek na konferencji prasowej.

Niezależnie od obaw o to, czy nasze firmy są gotowe płacić pełne wynagrodzenie za krótszą pracę – skracanie czasu pracy już ma miejsce. Przywołaliśmy niedawno przykład Włocławka, którego prezydent (aktywny działacz Lewicy, a więc ugrupowania, z którego wywodzi się także minister pracy) zarządził skrócenie czasu pracy dla urzędników. Jak to ma wyglądać i jakie dylematy trzeba było rozstrzygnąć – piszemy tu.

Krótszy tydzień pracy. Tak to widzą Polacy

Polska plasuje się w czołówce krajów, w których pracuje się najwięcej w Europie. Według szacunków Eurostatu zajmujemy drugie miejsce w Unii Europejskiej pod względem liczby przepracowanych godzin w tygodniu ze średnią 40,4 godz. Dla porównania: we Francji od 2002 roku obowiązuje 35-godzinny model pracy, a Holendrzy pracują 33,2 godz. tygodniowo. ClickMeeting, platforma do spotkań online, postanowiła sprawdzić, jak na wyzwania związane z ewentualnym skróceniem czasu zapatrują się Polacy.

Zdaniem 68 proc. Polaków wprowadzenie 4-dniowego tygodnia pracy po 8 godzin dziennie byłoby lepszym rozwiązaniem niż 5 dni po 6,4 godziny. To drugie rozwiązanie wybrałoby 23 proc. osób, a 9 proc. nie ma na ten temat wyrobionej opinii. Ankietowani zostali również zapytani w pytaniu wielokrotnego wyboru o ewentualne skutki wprowadzenia 4-dniowego modelu pracy. Respondenci odpowiedzieli, że ich zdaniem dochody zarówno pracowników jak i firm pozostaną na tym samym poziomie (40 proc. wskazań), pracownicy zarobią mniej (15 proc.), zarówno pracownicy jak i pracodawcy zarobią więcej (14 proc.), obie grupy otrzymają mniej (12 proc.), nie ma zdania na ten temat (11 proc.), pracodawcy zarobią mniej (10 proc.), większe dochody osiągną wyłącznie przedsiębiorcy (8 proc.). Z kolei 7 proc., twierdzi, że 4-dniowy tydzień pracy zwiększy jedynie zarobki pracowników.

Czytaj też:
Marże deweloperów szybują, choć ci twierdzą, że nie mają jak zejść z kosztów
Czytaj też:
Odłożyć natychmiast! Ministerstwo Funduszy chce zastopować prace nad dopłatami do kredytów

Opracowała:
Źródło: Wprost