Wśród licznych tytułów, będących wynikiem pani działalności na wielu polach, często pojawia się również określenie: „ekspert w zarządzaniu” i „mentor w biznesie”. Czy mogłaby pani przybliżyć, co to dla pani oznacza? Jeśli ktoś zastanawia się, czy otworzyć firmę i przychodzi po poradę, jakiej odpowiedzi może się spodziewać?
Zawsze mówię, żeby otworzyć firmę, jeśli ktoś czuje, że ma w sobie cechy przedsiębiorcy, lidera i chce coś tworzyć. Najważniejsze jest to, czy masz w sobie tę chęć tworzenia, choćby na początku miałby to być jedynie wstępny pomysł. Firmy rozwijają się w różnych kierunkach i to jest naturalne. Istotne jest, aby kierować się pasją i nie bać się, że firma może ewoluować w nieoczekiwany sposób. Najlepiej zaczynać od małych kroków, unikać pożyczek na początku, aby móc dostosować się do zmieniających się okoliczności bez zbędnego stresu.
Dlaczego to jest tak ważne?
Każdy przedsiębiorca, nawet ten, który ukończył najlepsze szkoły, przeczytał mnóstwo książek czy wysłuchał wielu doradców, musi być przygotowany na niespodzianki. Życie potrafi zaskakiwać, a rzeczywistość biznesowa często odbiega od tego, co planowaliśmy. Sama doświadczyłam tego na własnej skórze. Miałam przygotowane telefony, nazwiska pacjentów, byłam pewna, że wszystko pójdzie zgodnie z planem, a przyszła tylko garstka osób. To normalne, że z planów realizuje się może 10-20 proc., ale to nie jest porażka, tylko część procesu.
Co panią najbardziej zaskoczyło na początku kariery? Stworzyła pani Betamed SA, największą firmę opieki długoterminowej w Polsce, która dzisiaj zatrudnia ponad 3200 osób. To wielkie wyzwanie.
Jednym z największych wyzwań było to, że na początku nie przyszła taka ilość pacjentów, którą sobie obliczyłam. Miałam przygotowany biznesplan, wiedziałam, że muszę mieć na czynsz i inne podstawowe wydatki, ale nie przewidziałam, że klienci nie pojawią się od razu. To była trudna sytuacja, ale nauczyła mnie, że w biznesie nie można zakładać, że wszystko pójdzie na 100 proc. zgodnie z planem. Później pracując sama siebie nastawiłam, że coś w moich planach może pójść nie tak. Budowanie firmy to nie tylko zarządzanie finansami, ale także praca z ludźmi, z personelem. Byłam z nimi blisko, żeby zrozumieli fakt, że firmę tworzymy razem. I o tym należy pamiętać.
Ile czasu minęło od tych trudnych początków do momentu, w którym zaczęła pani spać spokojnie i myśleć o rozwoju firmy?
Myślę, że przez pierwsze dziesięć lat funkcjonowania firmy podchodziłam do tego z ogromną pokorą, zawsze przygotowana na to, że coś może nie wyjść. Dopiero po tych latach widziałam, że firma staje się stabilna, zyskała uznanie na rynku, a kontrakty stawały się coraz bardziej pewne i długoterminowe. Ale nawet wtedy nie można mówić o pełnym spokoju. Prowadzenie firmy to ciągłe zmaganie się z nowymi wyzwaniami. Rynek się zmienia, pojawiają się sytuacje, których nikt nie przewidział, jak choćby pandemia COVID-19 czy wojna. Trzeba być na to gotowym, mieć siłę w sobie, by stawić czoła trudnościom i nie poddawać się, gdy coś idzie nie tak. Trzeba być silnym, bo inni to czują.
Jak poznać w sobie lidera?
Już w szkole wiedziałam, że jestem w grupie osób, która przewodzi całej klasie. To był początek. Po śmierci taty szukałam sobie szkoły i zrozumiałam, że można wszystko. Znalazłam nawet pracę i mieszkanie dla mamy, żeby była bliżej mnie. Kiedy uczyłam się w kuchni, a dzieci w pokoju oglądały film o Las Vegas, wieszałam sobie na ścianie zdjęcie Las Vegas i mówiłam: kiedyś tam będziesz. W nagrodę za ciężką pracę.
Jak zaczęła się pani działalność w Stanach Zjednoczonych i jak została pani pierwszym ambasadorem biznesowym Nevady?
Wymyśliłam, że będąc w Stanach otworzę sklep – Betanest Elektronik – z elektroniką i komputerami, bo tego oczekiwał rynek. Jednocześnie jak tylko miałam jakiekolwiek pieniądze, to pomaW Miami zaczęłam wspierać panią Blankę Rosenstiel i na jednej z imprez charytatywnych poznałam konsula honorowego Nevady. Zaczęłam uczestniczyć w misjach gospodarczych, zachęcałam do uczestnictwa w misjach polskich przedsiębiorców i przylatywałam z nimi do Nevady, co ostatecznie doprowadziło do tego, że zostałam pierwszym ambasadorem biznesu Nevady.
Uczestniczyłam w wielu spotkaniach, poznawałam lokalnych przedsiębiorców, uczyłam się, jak działać w zupełnie nowym środowisku. Cieszyło i cieszy mnie łączenie ludzi. Z czasem moje zaangażowanie zostało dostrzeżone – w 2017 roku otrzymałam tytuł ambasadora biznesu Nevady, co było dla mnie ogromnym wyróżnieniem i potwierdzeniem, że ciężka praca i determinacja przynoszą efekty.
Czy ta dywersyfikacja zainteresowań i portfolio biznesowego to klucz do sukcesu?
To zależy od człowieka. Dla mnie dywersyfikacja była kluczem do sukcesu, bo pozwalała mi rozwijać się w różnych kierunkach, nie tylko zawodowo, ale i osobiście. Zajmowanie się różnymi projektami daje mi energię, motywację i inspirację do działania. Dzięki temu nie czuję rutyny, zawsze jest coś nowego do odkrycia, nowy projekt do zrealizowania.
A co ze studiami na Stanfordzie i doktoratem?
Tak, skończyłam kilka kierunków studiów, w tym studia podyplomowe. Obecnie pracuję nad doktoratem i mam nadzieję, że wkrótce będę mogła się nim pochwalić. Współpracuję też z profesorem Piotrem Moncarzem na Stanfordzie, gdzie planujemy otworzyć kierunek dla przedsiębiorców. Bardzo mnie to cieszy, bo ciągle zdobywam wiedzę i chcę się rozwijać.
Ile godzin ma doba Beaty Drzazgi?
Ma 24 godziny, jak u każdego. Ale to, co robię, często jest kosztem życia prywatnego, snu czy czasu spędzanego z rodziną. Dla mnie ważne jest, żeby nikt za mną nie tęsknił, a ja nie tęskniła za nimi. Dlatego staram się organizować swój czas w taki sposób, by znaleźć równowagę między pracą a życiem prywatnym.
Dlaczego postanowiła pani założyć fundację?
Beata Drzazga Foundation powstała, bo zawsze od 25 lat pomagałam, więc stwierdziłam, że teraz może połączę ludzi, którzy chcą pomagać i realizować różne projekty. Chociaż fundacja działa od niedawna, już teraz angażuję się w różne inicjatywy, które przynoszą realne korzyści.
Co jest dla pani ważne w działaniach, które pani podejmuje?
Może tylko to, że ogromną przyjemność sprawia mi, kiedy ludzie mówią mi, że zmieniłam ich życie na lepsze. Niedawno zadzwoniła do mnie kobieta, która powiedziała, że rok temu, mając 32 lata, nie wiedziała, co zrobić ze swoim życiem. Miała pracę, ale nie była szczęśliwa. Opowiadała, że kiedy weszłam na scenę i usłyszała historię mojego życia, stwierdziła, że nareszcie wie czego chce w swoim życiu i co powinna zmienić. Takie historie są dla mnie niezwykle ważne, bo pokazują, że to, co robię, ma sens i przynosi realne zmiany w życiu innych ludzi.
Wspomniała pani o kobiecie. Kto pani zdaniem ma większe predyspozycje do tego, by rozwinąć formę. Kobieta czy mężczyzna?
Człowiek. Biznes nie ma płci. Człowiek, który posiada talent, siłę i odwagę – osiągnie sukces.