Z danych Głównego Inspektoratu Sanitarnego wynika, że na skutek powodzi ucierpiało 1270 placówek oferujących żywność. Połowa z nich to sklepy spożywcze i kioski, a wśród pozostałych punktów znalazły się super i hipermarkety, restauracje i stołówki.
Sanepid kontroluje sklepy
Każdy z zalanych obiektów oferujących żywność, zanim ponownie rozpocznie działalność, musi zostać zaakceptowany przez inspektora. Jeśli zajdzie taka konieczność, inspektor wyda też decyzje nakazujące utylizację zniszczonego przez powódź towaru. Jak pisze Dziennik Gazeta Prawna, kontrole już ruszyły.
– Każdy produkt spożywczy, który miał kontakt z wodą powodziową, należy poddać tej procedurze. Co więcej, dotyczy to również szczelnie zapakowanych towarów oraz tych, które nie zostały fizycznie zalane, ale mogły zostać narażone na zawilgocenie – tłumaczy cytowany przez gazetę Marek Waszczewski, rzecznik prasowy GIS.
Produkty spożywcze mogą być zanieczyszczone bakteriami lub chemikaliami, które przedostały się do opakowań lub bezpośrednio do żywności. Nieodpowiednie postępowanie może doprowadzić do zatrucia pokarmowego lub innych poważnych problemów zdrowotnych. Przepisy wskazują wyraźnie, że każdy produkt, który miał kontakt z wodą powodziową, powinien trafić do utylizacji.
Kontrole sanepidu obejmują dokładną weryfikację stanu towarów oraz sprawdzanie procedur stosowanych przez placówki handlowe i gastronomiczne w związku z utylizacją zalanych produktów. Inspektorzy zwracają także uwagę na to, czy odpowiednio zabezpieczono miejsca sprzedaży przed dalszymi skutkami powodzi.
Do tej pory skontrolowano 702 obiekty. Większość, bo 532 dopuszczono do działalności, wydano trzy decyzje o utylizacji żywności.
Przedstawiciel jednej z form recyklingowych twierdzi jednak, że część właścicieli sklepów nie wywiązuje się uczciwie z nakazów. – Patrząc na asortyment, który odbieram od zalanych sklepów, mam podejrzenie, że nie wszystkie produkty trafiają do utylizacji – mówi rozmówca gazety.
Jeśli kontrola wykaże, że produkty mające kontakt z wodą trafiły do sprzedaży, przedsiębiorcy muszą liczyć się z konsekwencjami finansowymi. Grozi im grzywna w wysokości do 10 proc. obrotu za poprzedni rok.
Czytaj też:
Stracili biznesy, liczą straty i domagają się konkretów. Dziesięć tysięcy? „To dla osób, którym zalało piwnicę”Czytaj też:
Minister finansów odkrył karty. Wiemy, ile środków na pomoc powodzianom