Już od dłuższego czasu dane makroekonomiczne publikowane w Polsce nie przekładają się na ceny aktywów na naszych rynkach finansowych. Nie inaczej będzie w piątek. GUS ogłaszać będzie sprzedaż detaliczną i bezrobocie, ale inwestorzy mają dziś inne zmartwienia. Pierwszym jest wyjątkowo niski popyt na środowej aukcji niemieckich obligacji (bundów), który przelał czarę goryczy i wywołał wreszcie paniczną wyprzedaż na polskim rynku obligacji. Ciągle jeszcze koszty finansowania polskiego długu utrzymują stałą różnicę wobec dochodowości bundów; kłopot w tym, że podobnie jak na przełomie 2010 i 2011 zaczęło to oznaczać trudniejszą sytuację dla naszego rynku długu. Wraz z bundem poddało się wreszcie również euro, osłabiające się wobec dolara.
Warto zwrócić uwagę na dwie sprawy w związku z ostatnią aukcją w Niemczech. Po pierwsze, jeśli tendencje na rynku bundów nie okażą się jednorazową aberracją (pamiętajmy, że ich dochodowości ciągle są jeszcze bardzo niskie, a za lokowanie środków w niemieckich bonach trzeba dopłacać), będziemy musieli uznać, że gra toczy się już o całkowity rozpad strefy euro, a nie tylko 'zgubienie' jednego czy dwóch krajów. W tym drugim przypadku euro, uszczuplone o przewartościowane waluty, mogłoby się jeszcze umocnić. W tym pierwszym jednak skala zaburzeń w sektorze bankowym, a także spowolnienie gospodarcze w Niemczech byłyby wystarczająco duże, by zachęcić do pozbywania się każdego aktywa powiązanego z euro.
Drugi wniosek związany jest ze spadkiem dochodowości brytyjskich papierów skarbowych poniżej poziomu niemieckiego. Proinflacyjna polityka 'drukowania pieniędzy' prowadzona przez Bank Anglii okazuje się lepsza dla wypłacalności rządu, ba, dla wyceny realnych zwrotów z inwestycji w obligacje niż strategia wbijania w podłogę gospodarek strefy euro przez ortodoksyjną politykę pieniężną.
Ani gospodarka europejska staczająca się w recesję, objawiającą się w słabnących zamówieniach, ani słabnące euro nigdy nie pomagały złotemu. Wygląda na to, że okazji do sprzedaży euro 'po atrakcyjnym kursie' polskiemu rządowi w najbliższym czasie nie zabraknie.
Mateusz Szczurek, główny ekonomista ING: Kolejny krok w stronę rozpadu
Dodano: / Zmieniono:
Gra toczy się już o całkowity rozpad strefy euro, a nie tylko"zgubienie" z niej jednego czy dwóch krajów.