Ukraińcy ratunkiem dla rynku pracy? Ewa Siemaszko krytykuje pomysł

Ukraińcy ratunkiem dla rynku pracy? Ewa Siemaszko krytykuje pomysł

Flagi Polski oraz Ukrainy
Flagi Polski oraz Ukrainy Źródło: Fotolia / R.D.
W debacie nad przyjmowaniem przez Polskę Ukraińców w charakterze grupy, która łatwo wypełni lukę na rynku pracy pojawił się kolejny głos. Tym razem mocno krytyczny względem tego pomysłu.

Ewa Siemiaszko, która od kilkudziesięciu lat bada kwestię ludobójstwa ludności polskiej na Wołyniu i w Małopolsce Wschodniej, w rozmowie z „Naszym Dziennikiem” skrytykowała ideę wypełniania luki na rynku pracy osobami pochodzącymi z Ukrainy. Pomysł taki podniósł wicepremier, a zarazem minister nauki i szkolnictwa wyższego Jarosław Gowin.

W ocenie Ewy Siemaszko, zamiast szukać osób, które wypełnią lukę po Polakach, którzy zdecydowali się emigrację, powinno stworzyć się system zachęcający do powrotów. Badacz ludobójstwa wskazała, że Ukraińcy nie asymilują się ze społeczeństwami, do których trafiają. - Przykładem jest społeczność ukraińska w Stanach Zjednoczonych czy w Kanadzie, dokąd przybyli Ukraińcy z powodów ekonomicznych i politycznych, a nawet kryminalnych – chodzi mi o odpowiedzialnych za mordy na Polakach Ukraińców z OUN, UPA i dywizji SS-Galizien, którzy tam uciekli, by uniknąć kar. Ukraińskość jest tam bardzo mocno pielęgnowana, kult OUN-UPA podtrzymywany i rozwijany – mówiła Siemaszko, po czym dodała, że do Polski „przyjeżdżają młodzi Ukraińcy wychowani w kulcie OUN-UPA i na banderowskich mitach”.

Szacuje się, że w Polsce pracuje aktualnie ponad miliona osób narodowości ukraińskiej.

Źródło: Nasz Dziennik