Przyjęte poprawki dotyczą m.in. przesunięć środków w budżetach jednostek administracji. Za budżetem głosowało 231, przeciw było 217 posłów, 1 poseł wstrzymał się od głosu.
– Otrzymaliśmy od rządu budżet zrównoważony i po pracach w Sejmie ten budżet nadal jest zrównoważony – zaznaczył poseł sprawozdawca Komisji Finansów Publicznych Henryk Kowalczyk podczas debaty sejmowej.
W trakcie III czytania posłowie przyjęli kilkanaście ze 111 zgłoszonych poprawek, dotyczących m.in., zwiększenia finansowania Urzędu Ochrony Konkurencji i Konsumentów, Naczelnego Sądu Administracyjnego, Najwyższej Izby Kontroli. Odrzucili natomiast wnioski mniejszości.
Większość zmian wprowadzonych w trakcie prac sejmowych dotyczyła przesunięć środków w budżetach jednostek administracji. Przyjęto poprawki zmniejszające m.in. wydatki Sądu Najwyższego, Trybunału Konstytucyjnego, Rzecznika Praw Obywatelskich, Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, Urzędu Ochrony Danych Osobowych, Państwowej Inspekcji Pracy, Rzecznika Praw Dziecka, Krajowej Rady Sądownictwa.
Burzliwa debata
Poprzedzająca głosowanie emocjonująca debata w Sejmie trwała w środę kilka godzin. – Jestem pod wrażeniem tego, jak został skonstruowany budżet – mówił poseł Wiesław Janczyk (PiS) podczas debaty. Zwrócił uwagę na spowolnienie dynamiki wzrostu dochodów z tytułu podatku VAT za rok 2019. – Te łatwe do zerwania owoce korzyści dotyczących dochodów budżetu państwa z tytułu wzrostu podatków zostały zebrane, teraz potrzeba naprawdę dobrej wiedzy eksperckiej, dobrej wiedzy praktycznej, żeby dalej prowadzić reformę finansów publicznych w Polsce – zaznaczył Janczyk.
Posłowie partii opozycyjnych zarzucali, że budżet wcale nie jest budżetem zrównoważonym. – Brakuje pieniędzy na ochronę zdrowia, na edukację, na inwestycje publiczne, na godne płace dla lekarzy rezydentów, nauczycieli, pracowników sądów i urzędników. Żeby jakoś załatać ten budżet, musieliście nawet okraść osoby z niepełnosprawnościami. Zdemolowaliście Solidarnościowy Fundusz Wsparcia Osób Niepełnosprawnych – powiedziała poseł Izabela Leszczyna (KO).
– Kto zapłaci za ten tzw. zrównoważony budżet, którym tak się chwalicie? Zrzucają się emeryci, którzy ciężko pracowali przez całe życie – pytał poseł Tomasz Trela (Lewica). Zarzucał, że likwidowane są połączenia kolejowe i autobusowe w małych miastach, niedofinansowana jest opieka zdrowotna i oświata.
Także zdaniem Władysława Kosiniaka-Kamysza (PSL-Kukiz 15) budżet nie jest zrównoważony. – To jest po prostu nieprawda – powiedział Kamysz. Dodał, że sam Fundusz Solidarnościowy będzie miał deficyt rzędu ponad 20 mld zł. – To jest budżet dla aparatu władzy, nie dla obywatela – dodał poseł.
Opinię tę podzielił Dariusz Rosati (KO). – Budżet zrównoważony jest dobry w czasie doskonałej koniunktury, ale wy w czasach spowolnienia gospodarczego chcecie zaciskać pasa. Co to za rodzaj ekonomii, którą uprawiacie? Kiedyś nazywało się to "ekonomia księżycowa" – powiedział Rosati.
Poseł Konrad Berkowicz (Konfederacja) twierdził, że jedynym rozwiązaniem jest obniżenie podatków. – Im więcej wydamy z budżetu, tym po prostu więcej zmarnujemy. Otóż im większy jest budżet, tym mniej oczywiście Polacy mają w portfelach (..) A im mniej Polacy mają w swoich portfelach, tym mniejszą mają władzę nad gospodarką. I trzeba wreszcie to zrozumieć, oddać władzę polskim konsumentom, oddać im ich pieniądze, a budżet ograniczyć tylko do niezbędnego minimum – dodał Berkowicz.
Wiceminister finansów Tomasz Robaczyński zaznaczył, że zrównoważony budżet to "zbilansowanie wydatków i dochodów tej najistotniejszej części finansów publicznych, która obejmuje ponad połowę wydatków publicznych w kraju". – Czy to dobrze, że ona jest zrównoważona, czy nie? Dobrze, dlatego że to powoduje zmniejszenie długu publicznego, to powoduje, że stabilność finansów publicznych może być w dłuższym okresie zapewniona – podkreślał wiceminister.
Ustawa budżetowa
Zgodnie z ustawą budżetową zarówno dochody, jak i wydatki budżetu państwa mają wynieść po ok. 435,3 mld zł. Założono, że PKB wzrośnie o 3,7% w ujęciu realnym, inflacja utrzyma się na poziomie 2,5%, a wzrost przeciętnego rocznego funduszu wynagrodzeń w gospodarce narodowej oraz emerytur i rent ma wynieść 6,3%. W prognozach brano pod uwagę m.in. zmianę stawek akcyzy na używki, efekt wprowadzenia Pracowniczych Planów Kapitałowych, rozszerzenie Małego ZUS (Mały ZUS Plus), a także skutki planowanych działań w zakresie promocji wyborów prozdrowotnych konsumentów oraz zmniejszenia „szarej strefy" w obrocie odpadami. Wśród dochodów uwzględniono wpłatę z zysku NBP w wysokości 7,1 mld zł oraz przychody wynikające ze zmian dotyczących Otwartych Funduszy Emerytalnych (OFE).
W budżecie uwzględniono środki m.in. na: rozszerzony program Rodzina 500+ (w 2020 r. przeznaczone będzie 39,2 mld zł); dodatkowe świadczenie dla emerytów i rencistów, waloryzację emerytur i rent od 1 marca 2020 r. na poziomie 103,2% wraz z kwotą gwarantowaną minimalnej podwyżki – 70 zł. Z ustawy budżetowej wynika, że najniższa emerytura ma wzrosnąć do 1,2 tys. zł. Wzrost ten to dla budżetu koszt około 8,7 mld zł. Zaplanowano także zwiększenie wydatków na obronę narodową, o ok. 5 mld zł środków więcej w stosunku do 2019 r. oraz wzrost wynagrodzeń w państwowej sferze budżetowej.
Czytaj też:
Firma Rihanny stosowała nieetyczne praktyki? Sprawa trafiła do sądu