Sytuacja firm jest katastrofalna. A najgorsze dopiero nadchodzi

Sytuacja firm jest katastrofalna. A najgorsze dopiero nadchodzi

Pieniądze
Pieniądze Źródło: Shutterstock / Proxima Studio
Dopiero jesienią polski biznes będzie miał do czynienia z najgorszym kryzysem. A już teraz ponad połowa firm negatywnie ocenia sytuację. Tak źle nie było nigdy, jak wynika z najnowszego raportu ekonomistów.

„Sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstw w czasach koronawirusa” – to najnowsze badanie Centrum Monitoringu Sytuacji Gospodarczej. Swoją obecną sytuacje polskie firmy oceniły na 3,6 punktu na 10-punktowej skali.

Badania zostało przeprowadzone w pierwszej połowie kwietnia 2020 roku na grupie 500 firm. Ponad trzy czwarte ankietowanych przedsiębiorstw ma bufory płynnościowe na co najwyżej trzy miesiące. Prawie 70 proc. badanych firm uważa, że przepisy w zakresie instrumentów pomocowych są niejasne. Ponad połowa wskazuje też na nadmiar biurokracji, a 42 proc. na brak wsparcia ze strony urzędników.

Jak swoją sytuację widzą firmy? Tak źle, jak nigdy. 55,2 proc. respondentów negatywnie ocenia kondycję swoich firm. Firmy przewidują średni spadek przychodów o ok. 55 proc., a zatrudnienia – o ok. 15,5 proc.

Aż 16,4 proc. firm ocenia kondycję przedsiębiorstwa bardzo źle (0). Pozytywne oceny to łącznie 18,9 proc. (oceny w przedziale od 6 do 10). Jedynie 1,1 proc. firm dało najwyższą ocenę (10, bardzo dobrze).

Samozatrudnieni i mikro firmy gorzej oceniają kondycję swojej firmy, odpowiednio na 2,9 i 3,4 punktu. W dużych firmach (zatrudniających powyżej 250 osób) średnia ocen jest nawet po stronie pozytywnej (5,3).

Spośród branż najgorsza kondycja jest w usługach dla ludności (kosmetyczne, fryzjerskie) – 2,2 i w turystyce, gastronomii – 1,7. Lepsze oceny są w handlu – 4,6, produkcji – 4,3 i budownictwie – 5,1.

Aż 76,1 proc. respondentów uważa, że epidemia koronawirusa negatywnie wpłynęła na ich biznes. Większość firm (94 proc.) oczekuje spadku przychodów w kwietniu, średni (nie ważony) spadek ok. 55 proc. Ok. 88 proc. oczekuje zmniejszenia zatrudnienia, średnia deklarowana redukcja zatrudnienia to 15,5 proc.

Sytuacja ekonomiczna przedsiębiorstw w czasie koronawirusa

Największe spadki przychodów są oczekiwane w małych firmach (72 proc. dla samozatrudnionych wobec 33 proc. w dużych firmach). Duże firmy średnio taka redukcję oczekują na poziomie 7 proc., podczas gdy w mikrofirmach to 16,6 proc. Duży spadek zakładają też średnie firmy (50-249 zatrudnionych) – 15,3 proc. Dla średnich firm zakres instrumentów pomocowych jest dużo mniejszy i zwolnienia w takiej skali, jak oczekiwane, odbiłyby się dużym wzrostem bezrobocia.

Najczęściej wskazywaną przyczyną złej sytuacji firm jest spadek popytu, dopiero na drugim miejscu jest zamknięcie gospodarki. Na trzecim miejscu są zatory płatnicze, co wskazuje, jak ważnym problemem jest płynność firm. Ponad 3/4 firm ma bufory płynnościowe tylko co najwyżej na 3 miesiące, przy czym połowa z nich (tj. 38,3 proc. ogółu) nie przetrwa miesiąca. Ok. 10 proc. już utraciła płynność, 7 proc. przetrwa 2 tygodnie, a 21,1 proc. maksymalnie miesiąc. Ok. 8 proc. ma bufory na więcej niż pół roku.

Płynność finansowa firm

Im mniejsza firma, tym większe problemy z płynnością. Wśród dużych firm ok. 59 proc. deklaruje bufory na ponad 3 miesiące. W przypadku samozatrudnionych i mikrofirm jest to tylko ok. 15 proc. W przypadku samozatrudnionych 27 proc. już utraciło płynność, a ok. 12 proc. nie przetrwa miesiąca. 46 proc. deklaruje, że może przetrwać od 1 do 3 miesięcy.

Najmniejsze bufory płynnościowe mają firmy z branży usług dla ludności, tj. kosmetyczne i fryzjerskie. Te firmy w planie otwierania gospodarki są na końcu, ale należy zakładać, że te firmy tak długo nie przetrwają. Podobnie jest z turystyką i gastronomią.

Ponad 69 proc. firm wskazuje na niejasność przepisów w zakresie instrumentów pomocowych. Tarcza antykryzysowa jest zbyt skomplikowana. 56 proc. firm wskazuje też na nadmiar biurokracji, a 42 proc. na brak wsparcia ze strony urzędników.

Firmy są zdezorientowane w zakresie daty powrotu sytuacji do normalności. Prawie 38 proc. nie wie, kiedy nastąpi otwarcie gospodarki. Ponad 26 proc. twierdzi, że będzie to później niż na początku lipca. Jest to raczej wyrazem rezygnacji, gdyż tak długie zamknięcie gospodarki może wywołać głęboką recesję. Jedynie ok. 5 proc. wskazuje na maj, 15 proc. na czerwiec, a 16 proc. na lipiec.

Czytaj też:
Polacy składają do ZUS wnioski z błędami. Jak ich uniknąć?
Czytaj też:
Tarcza antykryzysowa 2.0 z podpisem prezydenta. Kto może z niej skorzystać?