Wahania cen ropy naftowej w tym roku będą zapamiętane na zawsze. Najpierw ropa staniała tak, że przez moment jej cena była nawet ujemna. Teraz cena ropy wzrosła, w II kwartale 2020 roku najwięcej od 30 lat.
Zwykli Kowalscy, na całym świecie, tych zmiennych cen ropy raczej nie śledzą, interesuje ich koszt tankowania. Czy trzeba będzie na stacji zapłacić więcej czy mniej.
Według analityków, mimo ostatnich wzrostów, cena ropy jest i tak o ponad 30 proc. niższa niż na początku roku i do ceny sprzed pandemii koronawirusa SARS-CoV-2, wywołującego śmiertelną chorobę COVID-19 szybko nie wróci.
Potwierdzili to analitycy Goldman Sachs, którzy poinformowali inwestorów, że rynek ropy spadnie w 2020 roku o 8 proc. W 2021 roku odbije się o 6 proc. Natomiast do poziomu sprzed pandemii COVID-19 wróci najwcześniej w 2022 roku.
Wg analityków będziemy więcej jeździć samochodami, bo będziemy unikać samolotów i komunikacji miejskiej. To może pomóc nafciarzom, już pomaga, przynajmniej w Stanach Zjednoczonych, Chinach i Europie.
Z kolei później inwestycje rządowe doprowadzą do odbudowania popytu na olej napędowy. Pracować będą maszyny i pojazdy zasilane ropą, która stanie się bardziej potrzebna.
Analitycy Goldman Sachs nie przewidują, byśmy zaczęli korzystać z ropy na skalę, jak sprzed pandemii. Podróży – każdych – będzie mniej aż do momentu odkrycia szczepionki na koronawirusa.
Przypomnijmy, pierwsze półrocze 2020 roku, jeśli chodzi o ceny ropy, było absolutnie wyjątkowe. Najpierw cena ropy spadła do nie ma zera (lub w pewnym momencie poniżej zera). A potem wzrosła najszybciej od 30 lat.
Czy tankujący benzynę Kowalski ma się czego obawiać? Wg analityków Goldman Sachs wyłącznie wahań cen, ale raczej nie katastrofy.
Czytaj też:
Tankowce czekają w kolejce ponad tydzień. Chiny kupiły tak dużo ropy, że nie nadążają z jej rozładunkiemCzytaj też:
Wracając do normalności – wpływ pandemii na branżę paliwową