Kilka tygodni temu pisaliśmy, że sojusz koncernów Renault-Nissan-Mitsubishi ma działać inaczej. Firmy – by sprostać pandemii – podzieliły między siebie świat. Europa ma należeć do Renault, Stany Zjednoczone i Ameryka Północna do Nissana, a do Mitsubishi kraje należące do ASEAN (Stowarzyszenie Narodów Azji Południowo-Wschodniej).
To wszystko oczywiście w dużym uproszczeniu, cały plan restrukturyzacji trzeciego największego producenta samochodów na świecie (sojusz Renault-Nissan-Mitsubishi ustępuje tylko Toyocie i Volkswagenowi) jest dużo bardziej skomplikowany, pisaliśmy o nim we Wprost.pl.
Nie zmienia to faktu, że Mitsubishi Motors przenosi produkcję do krajów Azji Południowo-Wschodniej, redukuje koszty w Europie i tworzy pierwszą fabrykę w Mjanmie (Birmie).
Pojawia się pytanie, czy Mitsubishi w ogóle pozostanie w Europie. Firma produkuje w Tajlandii, Indonezji, na Filipinach i w Chinach. Powstaje druga fabryka Wietnamie i pierwsza w Mjanmie.
Jak czytamy w Wnp.pl „Mitsubishi Motors od 4 kwartałów odnotowuje straty. Podjęte działania mają na celu zmniejszenie stałych kosztów o 20 proc. i przywrócenie rentowności firmie. Jednak przyszłość firmy w Europie jest niepewna”.
Chief Operating Officer (dyrektor zarządzający) Mitsubishi Yoichiro Yatanabe powiedział, że rynek europejski będą opuszczały pojazdy nie spełniające norm emisji spalin.
Potwierdzenia wyjścia Mitsubishi z Europy wciąż jednak nie ma.
Czytaj też:
Motoryzacyjny sojusz będzie działał po nowemu. Auta firm staną się do siebie podobne