Aston Martin, który poniósł gigantyczne straty od czasu katastrofalnego wejścia na giełdę, oświadczył, że Mercedes zwiększy swój udział „etapami” z 5 proc. do 20 proc. W zapowiedzi, ogłoszonej po zamknięciu giełdy w Londynie, transakcja została nazwana „strategiczną umową technologiczną”.
Następuje ona kilka miesięcy po tym, jak Lawrence Stroll, właściciel zespołu Formuły 1, objął większościowy pakiet udziałów w brytyjskiej luksusowej marce. Umowa zapewni Astonowi Martinowi, którego rentowność przez dziesięciolecia nigdy nie dorównała statusowi jednej z wiodących brytyjskich marek, dostęp do technologii samochodów elektrycznych Mercedesa.
Aston Martin zbuduje hybrydy i elektryki dzięki Mercedesowi
Mercedes po raz pierwszy nawiązał współpracę z Astonem Martinem w 2013 roku, przejmując 5 proc. udziałów w firmie, w ramach umowy obie firmy zaczęły pracować nad rozwojem silników. Aston Martin, popularnie znany jako ulubiona firma samochodowa Jamesa Bonda, planuje zwiększyć sprzedaż do około 10 tys. do 2025 r. w porównaniu z 5862 sprzedanymi w zeszłym roku samochodami. Firma poinformowała również, że ma długoterminową strategię zwiększenia swoich przychodów do 2 miliardów funtów i osiągnięcia zysku w wysokości około 500 milionów funtów w ciągu pięciu lat.
Lawrence Stroll, kanadyjski miliarder i prezes wykonawczy Astona Martina, oświadczył: „Jest to przełomowy moment dla Astona Martina. Jest to rezultat sześciu miesięcy ogromnych wysiłków, aby zapewnić firmie sukces, aby wykorzystać ogromną i ekscytującą szansę, jaka stoi przed nami”. Wolf-Dieter Kurz, szef strategii produktowej w Mercedes-Benz Cars, dodał: „Dzięki temu rozszerzonemu partnerstwu będziemy w stanie zapewnić Astonowi Martinowi dostęp do nowych, najnowocześniejszych technologii i komponentów układu napędowego i oprogramowania, w tym do hybryd nowej generacji i elektrycznych układów napędowych”.
Aston Martin: ogromne straty
W pierwszym etapie umowy inwestycyjnej Mercedes zwiększy swój udział do 11,8 proc. w ramach emisji akcji o wartości 140 milionów funtów. Akcje Aston Martina załamały się, odkąd firma weszła na londyńską giełdę w 2018 roku. Do czasu, gdy dyrektor generalny Andy Palmer został zwolniony w maju, cena spadła o 94 proc. ponieważ inwestorzy zrezygnowali w związku z obawami związanymi ze spadkiem sprzedaży i rosnącymi kosztami.
Potem Palmer został zastąpiony przez Tobiasa Moersa, byłego szefa działu samochodów sportowych Mercedesa – AMG.
Ostatnio Aston Martin odnotował 29 mln funtów straty przed opodatkowaniem za trzeci kwartał, w porównaniu z 43 mln funtów zysku w tym samym okresie ubiegłego roku.
Czytaj też:
Koniec Astona Martina w Polsce?