Część przedsiębiorców nie zgadza się na lockdown. Stworzyli „mapę wolnego biznesu”

Część przedsiębiorców nie zgadza się na lockdown. Stworzyli „mapę wolnego biznesu”

Zamknięta restauracja, zdj. ilustracyjne
Zamknięta restauracja, zdj. ilustracyjneŹródło:Shutterstock
GIS oraz policja przypominają, że za łamanie obostrzeń grozi kara w wysokości nawet 30 tys. złotych.

Część przedsiębiorców nie zgadza się z przedłużeniem przez rząd narodowej kwarantanny co najmniej do 31 stycznia. Powołując się np. na wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu twierdzą, że bez wprowadzenia stanu klęski żywiołowej nie ma żadnych podstaw do zakazywania prowadzenia działalności gospodarczej.

W ostatnich dniach głośno stało się o inicjatywie „Góralskie veto”. Mimo tego, że wicepremier Jarosław Gowin zapowiedział pomoc dla gmin górskich w wysokości blisko 700 mln zł, wielu przedsiębiorców z południa kraju zapowiada otwarcie swoich biznesów po 18 stycznia. – Jest to ostatni moment, żebyśmy mogli tej polityce rządu, która nas po prostu wykończy, powiedzieć weto – powiedział Sebastian Pitoń z Kościeliska, inicjator akcji. Złamanie obowiązujących obostrzeń zapowiedział także właściciel restauracji Q&Q w Legionowie. Stwierdził, że ma wsparcie prezydenta miasta Romana Smogorzewskiego.

Mapa wolnego biznesu - które lokale są otwarte?

Tymczasem w sieci powstała „interaktywna mapa wolnego biznesu”. Na razie znalazło się na niej kilkadziesiąt lokali z całej Polski. Co zaskakujące, w spisie pojawiły się zakłady fryzjerskie, których działalność nie jest obecnie niedozwolona.

facebook

Niedzielski: Poziom wymyślania sposobów obchodzenia regulacji jest porażający

Wcześniej media obiegła informacja o przedsiębiorcy ze Szczecina, który postanowił zamienić swoje lodowisko w kwiaciarnię – klienci, którzy chcieli zakupić kwiaty, musieli odebrać je środka lodowej tafli. – To są kompletne opary absurdu. Poziom wymyślania sposobów obchodzenia regulacji mających chronić nasze zdrowie i życie jest porażający. Naprawdę nie wiem, gdzie są granice abstrakcji – komentował Adam Niedzielski.

Nawet 30 tys. zł kary za złamanie przepisów

Z kolei Jan Bodnar, rzecznik Głównego Inspektoratu Sanitarnego podkreślał, że za łamanie obostrzeń grożą surowe kary. – Jeśli chodzi o przedsiębiorców, tu mamy do czynienia z przepisami o ograniczeniu niektórych działalności gospodarczych, kary przewidziane są od 10 do 30 tysięcy złotych – przekazał. – Pamiętajmy o odpowiedzialności i dyscyplinie w tym trudnym czasie. Nie jest naszym celem karanie, ale w przypadku naruszenia przepisów policjanci mogą nałożyć mandat, skierować wniosek o ukaranie do sądu, a inspektor sanitarny może nałożyć karę pieniężną – dodawał rzecznik Komendy Głównej Policji insp. Mariusz Ciarka.

Radosław Fogiel tłumaczył na antenie Polsat News, że nikt nie przedłuża obostrzeń z powodu widzimisię. – Gdyby to zależało wyłącznie od woli rządzących, to wszystko byłoby otwarte. Tylko problem polega na tym, że towarzyszy nam od kilku miesięcy pandemia i nasze decyzje muszą być odpowiedzialne i podejmowane w trosce o życie i zdrowie Polaków. Wszystkie decyzje podejmowane są w oparciu o opinie ciał konsultacyjnych składających się z ekspertów w swoich dziedzinach – stwierdził. Rzecznik PiS dodał, że „im szybciej uda nam się z pandemią wygrać, tym szybciej te wszystkie obostrzenia zostaną zniesione”.

Czytaj też:
Nie wierzy w pandemię, chciał stworzyć na Podhalu królestwo. Kim jest Sebastian Pitoń, inicjator „Góralskiego Veta”?