Impas w rozmowach o sankcjach na rosyjską ropę ma przełamać najnowsza propozycja Komisji Europejskiej i prezydencji francuskiej. Sankcje miałyby ograniczać się tylko do ropy transportowanej drogą morską, to około dwie trzecie transportu rosyjskiej ropy. Tym samym z sankcji wyłączona byłaby ropa transportowana rurociągami, co oznacza, że nieobjęte embargiem pozostałoby ok. jedną trzecią rosyjskich dostaw do Unii Europejskiej.
Z informacji Polskiej Agencji Prasowej wynika, że do dotychczasowych derogacji (czasowych wyjątków z ograniczeń) dla Węgier, Czech i Słowacji zaproponowano derogację również dla Bułgarii (do końca 2024 roku) i Chorwacji (8 miesięcy od wejścia w życie zmian). Ponadto - w odniesieniu do Bułgarii i Chorwacji - wprowadzony byłby zakaz reeksportu towarów kupionych na podstawie derogacji. Wyłączenie dla tych dwóch krajów wynika z faktu odbierania przez nie rosyjskiej ropy poprzez porty. Natomiast, w odniesieniu do produktów kupowanych z Rosji za pomocą ropociągów wprowadzony zostałby zakaz reeksportu produktów sprowadzonych tą drogą oraz towarów wyprodukowanych na ich bazie. Takie postulaty zgłaszała wcześniej Polska.
Będzie porozumienie?
Propozycja ma zostać omówiona przez ambasadorów państw członkowskich przy UE na posiedzeniu w Brukseli, które odbędzie się jeszcze dziś. Z informacji PAP wynika, że wśród dyplomatów nowa propozycja została odebrana z „ostrożnym optymizmem”.
O ile poprzednie pakiety unijnych sankcji na Rosję w związku z atakiem tego kraju na Ukrainę nie budziły większych kontrowersji wśród państw Wspólnoty, to schody zaczęły się, gdy podjęto dyskusje dotyczącą wprowadzenia embarga na rosyjską ropę. Część krajów UE sprzeciwia się tej propozycji. Chodzi przede wszystkim o Węgry (z uwagi na uzależnienie swej gospodarki od rosyjskiego surowca), a także Czechy i Słowację. Tymczasem przyjęcie sankcji wymaga jednomyślności państw unijnych.
Raport Wojna na Ukrainie
Otwórz raport
Czytaj też:
Morawiecki apeluje w CNN o kolejne sankcje. „Embargo na ropę wyzwaniem dla niektórych krajów UE”