Elektrownie czy elektrociepłownie mają obowiązek raportować braki w ustawowych zapasach węgla (to paliwo na 30 dni, przy czym w lecie te wymagane ilości są mniejsze niż w zimie) do URE błyskawicznie. Nie jest więc tak, że tych sześć, których przybyło w ciągu ostatnich dwóch miesięcy, to dane nieaktualne. Zresztą sama PGE oficjalnie informowała, że trzy jej jednostki opalane węglem kamiennym, a więc Rybnik, Dolna Odra i Opole, mają okresowe odstawienia bloków związane zarówno z mniejszym zapotrzebowaniem krajowej sieci elektroenergetycznej na energię, ale właśnie również w związku z koniecznością odbudowy zapasów węgla kamiennego, o czym informowała Małgorzata Babska, rzeczniczka PGE.
Wiemy też, że problemy z paliwem mają bloki węglowe m.in. siłowni Enei (Kozienice i Połaniec), Energi (Ostrołęka), czy Tauronu (Łagisza). Mimo to zagrożenia dla stabilności systemu nie było, bo z powodzeniem pracowała fotowoltaika, której w ostatnich latach w KSE (Krajowym Systemie Elektroenergetycznym) przybyło kilka gigawatów, a także funkcjonował bez problemu import energii elektrycznej – i nie ma tu na razie mowy o żadnych rekordach czy znacząco zwiększonym przepływie.
Słynny 20. stopień zasilania
Elektrownie, które zgłaszają do URE braki węgla, mają obowiązek jednocześnie zadeklarować, do kiedy to zrobią. A to w obecnej sytuacji braków paliwa na rynku staje się problematyczne.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.
Dalsze rozpowszechnianie artykułu tylko za zgodą wydawcy tygodnika Wprost.
Regulamin i warunki licencjonowania materiałów prasowych.