Prawnicy, którzy analizowali ten projekt dla "Pulsu Biznesu", alarmują o zagrożeniu jakie on niesie. Ich zdaniem najbardziej niebezpieczny jest pomysł wprowadzenia de facto podatku obrotowego. Wiele firm by go nie przeżyło.
Na pierwszy plan w projekcie Samoobrony wybija się propozycja obniżenia podatku dochodowego od osób prawnych (CIT) z 19 do 10 proc. Świetnie, mówią eksperci, lecz tylko na pozór. Oto bowiem w następnym zdaniu napisano: "Podatek wynosi 10 proc. podstawy opodatkowania, jednakże nie mniej niż 1,5 proc. przychodów". Tu kryje się pułapka.
- To by oznaczało likwidację podatku CIT dla pewnych grup podatników. Znika pojęcie kosztów uzyskania przychodów, a podatek byłby liczony od przychodów. To oznacza podatek obrotowy, czyli pańszczyźniany. Obciążenie byłoby wyższe niż obecnie i podatek musiałyby płacić nawet te firmy, które mają straty. Wiele firm, zarówno dużych jak i małych, mogłoby tego podatku nie udźwignąć, a inwestorzy omijaliby Polskę szerokim łukiem - ocenia Jarosław Chałas, ekspert Business Centre Club.
ab, pap