Jak dodał, jego pierwszą decyzją po mianowaniu go we wtorek przez ustępującego premiera Jarosława Kaczyńskiego na stanowisko szefa URE, było wstrzymanie wszelkich działań związanych z decyzją dotyczącą zwolnienia z obowiązku taryfowania cen energii elektrycznej.
Poprzedni prezes Urzędu Regulacji Energetyki Adam Szafrański zdecydował pod koniec października, że firmy energetyczne posiadające koncesję na obrót energią są zwolnione z obowiązku przedkładania do zatwierdzenia taryf dla energii elektrycznej.
Swora powiedział, że całkowicie nie zgadza się z tą decyzją. Jego zdaniem, rynek jest "absolutnie nieprzygotowany" na uwolnienie cen energii elektrycznej i istnieje "olbrzymie ryzyko, że poszkodowanymi byliby najubożsi konsumenci".
"Uważam, że istotą regulacji są działania na rzecz konsumentów. W tym przypadku byłoby odwrotnie" - powiedział.
Nowo mianowany szef URE powiedział dziennikarzom, że jego kandydatura na to stanowisko jest apolityczna i premier Jarosław Kaczyński, który powołał go na to stanowisko w miejsce Adama Szafrańskiego, nie stawiał żadnych warunków.
W ten sposób Swora odpowiedział na pytanie, czy J.Kaczyński wymógł na nim zmianę decyzji o taryfowaniu cen energii.
Mariusz Swora przyznał, że nie rozmawiał na temat swej nominacji z przedstawicielami nowej koalicji rządzącej, która decyzje poprzedniego szefa URE odebrała bardzo nieprzychylnie, obawiając się gwałtownego wzrostu cen energii.
Poseł Adam Szejnfeld (PO) powiedział PAP w środę, że na razie nie chce komentować decyzji nowego prezesa URE. Podkreślił, że zmiana decyzji administracyjnej "wcale nie jest taka prosta"; poza tym trzeba poczekać, czy zapowiedzi nowego prezesa nie są "tylko werbalne" i czy rzeczywiście zdoła on zablokować decyzję swego poprzednika.pap, ss