Turyści nie chcą pamiątek z Zakopanego. Sprzedawcy mają żal do ceprów, a turyści – do sprzedawców

Turyści nie chcą pamiątek z Zakopanego. Sprzedawcy mają żal do ceprów, a turyści – do sprzedawców

Dodano: 
Krupówki w Zakopanem
Krupówki w Zakopanem Źródło: Shutterstock / Kiniak00
Handel pod Gubałówką przestał być intratny. Klienci omijają stoiska, więc coraz więcej straganów pozostaje „nieobsadzonych”. Powód niechęci do pamiątek z Zakopanego wydaje się jasny.

Portal Tatrzański informuje, że coraz mniej jest turystów, którzy czują potrzebę przywiezienia z Zakopanego „ciupagi” (nawias uzasadniony, bo kijki sprzedawane na stoiskach niewiele mają wspólnego z prawdziwą ciupagą) czy kapci z niby góralskim wzorem.

Turyści wyczuleni na chińszczyznę

„Co jest tego powodem? Chyba można pokusić się o stwierdzenie, że wina leży poniekąd po stronie… turystów. Jak podaje jedna ze sprzedawczyń w rozmowie z Gazetą Krakowską, coraz mniej osób jest zainteresowanych zakupem pamiątek w Zakopanem. Obecnie dzienny utarg ma wynosić maksymalnie kilkaset złotych. Jeszcze jakiś czas temu te kwoty były nawet kilkukrotnie większe” – czytamy w serwisie.

Co może być przyczyną tego stanu rzeczy? Prawdopodobnie rosnąca świadomość klientów. Wiedzą, że lwia część oferowanych produktów nie ma nic wspólnego z żadną góralską chatą, ale przyjechała w kontenerach z Chin, a wiele rzeczy (choćby wspomniane kapcie czy chusty) można dużo taniej kupić na rynkach w innych częściach Polski lub zamówić przed internet.

Zakopiańscy urzędnicy chcą uporządkować handel na Gubałówce

Takie samoistne zmniejszanie się liczby straganów może się wpisywać w plany urzędników dotyczące porządkowania handlu pod Tatrami. Kilka dni temu pisaliśmy, że pojawia się coraz więcej plotek na temat tego, że wiele straganów zniknie z zakopiańskiej Gubałówki. Władza planuje wprowadzenie nowych przepisów i zaprowadzenie porządku. Mieszkańcom miasta przeszkadza, że we wspomnianej lokalizacji stoisk z pamiątkami są setki, mówią też denerwujących ich o samowolach budowlanych.

Okazuje się, że wiele zabudowań powstało na Gubałówce nielegalnie. To problem dla turystów i mieszkańców, gdyż na miejscu robi się coraz większy bałagan. Niektórzy mają porównywać miejsce nawet do Bangladeszu. „O ile na Krupówkach udało się to trochę wyprostować, są te dyliżanse z oscypkami, to tam wygląda to na jakiś jarmark z krajów Trzeciego Świata” – mieli komentować miejscowi w rozmowie z radiem Eska. Więcej piszemy o tym w tekście poniżej.

Czytaj też:
Zimowe królestwo Polaków ma przejść metamorfozę. Tego mają już dość
Czytaj też:
Zakopane ma swoją mroczną stronę. „Niektóre wille płonęły więcej niż jeden raz”

Opracowała:
Źródło: Portal Tatrzański / Wprost