Polski producent kotłów i urządzeń ochrony środowiska, Rafako, uruchomił procedurę zwolnień grupowych. Decyzja wynika z pogarszającej się sytuacji finansowej firmy, która od lat zmaga się z trudnościami. Zarząd firmy podkreśla, że zmniejszenie zatrudnienia to konieczność w obliczu planowanej restrukturyzacji oraz niedawno złożonego wniosku o upadłość.
Zwolnienia grupowe. Szczegóły po konsultacjach
Pod koniec września Rafako poinformowało o długu przekraczającym 675 mln zł, z czego 470 mln zł to zobowiązania układowe, a 35 mln zł stanowią należności wypłacone przez Alior Bank na rzecz JSW Koks. Spółka ma także zobowiązania wobec litewskiej firmy VKJ w wysokości 70 mln zł oraz otrzymała 100 mln zł pomocy publicznej, którą musi zwrócić.
Rafako nie podało jeszcze liczby osób objętych zwolnieniami grupowymi ani dokładnych kosztów restrukturyzacji. Te informacje mają zostać ustalone w trakcie rozmów z organizacjami związkowymi. Firma podkreśla, że decyzja o złożeniu wniosku o upadłość to rozwiązanie, które ma chronić interesy wierzycieli, akcjonariuszy i pracowników.
Wiceprezes Rafako, Cezary Klimot, zapewnił na konferencji prasowej, że pracownicy firmy otrzymają wynagrodzenia w najbliższych miesiącach, ale dalsze decyzje będą zależały od działań syndyka masy upadłościowej.
Lata problemów i próby naprawy
Rafako od pięciu lat zmaga się z kryzysem. Firma podejmowała kolejne próby restrukturyzacji, wprowadzała plany naprawcze i zawierała ugody. Zmieniały się również władze spółki. W kampanii wyborczej w 2023 roku Donald Tusk odwiedził załogę Rafako, deklarując wsparcie dla ratowania firmy.
Pomimo tych działań, w 2023 roku Rafako zanotowało skonsolidowane przychody na poziomie 335 mln zł, co nie wystarczyło, by uchronić firmę przed koniecznością złożenia wniosku o upadłość.
Czytaj też:
To koniec wielkiej firmy z tradycjami? Zgłoszono wniosek o upadłośćCzytaj też:
Kto miał prawo wypowiedzieć umowę? Rafako i Lux Veritatis w kolejnym sporze