Im bogatsza jest Polska, tym mniejszą część zagrabionego w czasach PRL-u majątku politycy chcą oddawać.
Historia reprywatyzacji w Polsce wprawia w zdumienie: im bogatsza jest Polska, tym mniejszą część zagrabionego w czasach PRL-u majątki politycy chcą oddawać. Dla przypomnienia: zaraz po zmianie systemu w 1989 r. mówiono o wypłaceniu 100 proc. rekompensat. Pod koniec lat 90. przez sejm i senat przeszła ustawa, która mówiła o wypłacie tylko 50 proc. odszkodowań. Wreszcie w 2005 r. uchwalono ustawę dotyczącą majątków zabużańskich, która gwarantowała wypłatę już tylko 20 proc. rekompensat.
Jest to o tyle dziwne, że z roku na rok polski PKB jest średnio o 4-5 proc. większy i co najmniej o tyle wyższe są wpływy budżetowe. Wydawałoby się zatem, że skoro państwo jest bogatsze, to także i byli właściciele dostaną wyższe rekompensaty. Nic bardziej mylnego. Politycy III RP potrzebują pieniędzy na przekupywanie kolejnych grup społecznych by utrzymać się u władzy(by przypomnieć tylko to, że drugim punktem w zobowiązaniach wyborczych PO są „radykalne podwyżki dla pracowników sfery budżetowej") i ktoś musi za to zapłacić.
Parafrazując słynne powiedzenie Władysława Gomułki z 1945 r., politycy III RP wydają się mówić: "raz zabranego majątku nie oddamy nigdy”.
Jest to o tyle dziwne, że z roku na rok polski PKB jest średnio o 4-5 proc. większy i co najmniej o tyle wyższe są wpływy budżetowe. Wydawałoby się zatem, że skoro państwo jest bogatsze, to także i byli właściciele dostaną wyższe rekompensaty. Nic bardziej mylnego. Politycy III RP potrzebują pieniędzy na przekupywanie kolejnych grup społecznych by utrzymać się u władzy(by przypomnieć tylko to, że drugim punktem w zobowiązaniach wyborczych PO są „radykalne podwyżki dla pracowników sfery budżetowej") i ktoś musi za to zapłacić.
Parafrazując słynne powiedzenie Władysława Gomułki z 1945 r., politycy III RP wydają się mówić: "raz zabranego majątku nie oddamy nigdy”.