"To ważny projekt i chcielibyśmy, by był kontynuowany" - powiedział we wtorek Tarradellas.
W projekcie miała wziąć udział polska firma PGNiG. W kwietniu poinformowała ona, że z powodu zmiany warunków makroekonomicznych i braku możliwości zapewnienia dostaw surowca konsorcjum, które miało realizować projekt, zdecydowało o jego zawieszeniu.
Wcześniej z projektu wycofało się wiele firm, w większości skandynawskich. W skład międzynarodowego konsorcjum Skanled wchodziło początkowo kilkanaście spółek.
Tarradellas powiedział, że KE rozumie, że w czasie kryzysu mogły pojawić się trudności z finansowaniem projektu. Zaznacza też, że nie chce narzucać niczego udziałowcom, skoro przedsięwzięcie ma charakter komercyjny.
KE podkreśla jednak wagę gazociągu dla zapewnienia bezpieczeństwa energetycznego UE, zwłaszcza w basenie Morza Bałtyckiego, w tym Polski. Nieprzypadkowo inwestycja znalazła się na liście projektów energetycznych, które UE ma dofinansować w sumie 4 mld euro w ramach "antykryzysowego" pobudzania gospodarki (na Skanled przypadło 150 mln euro). Dlatego temat zostanie poruszony, wśród wielu innych, podczas środowej wizyty Piebalgsa w Norwegii.
Skanled miał przebiegać wzdłuż południowego wybrzeża Norwegii; w cieśninie Kattegat miał rozwidlać się na odnogę duńską i szwedzką. Po powstaniu kolejnego morskiego gazociągu Baltic Pipe, pojawiłaby się możliwość połączenia duńskiego systemu gazowego z polskim wybrzeżem w Niechorzu.
Przepustowość długiego na 240 km gazociągu miała wynieść ok. 3 mld metrów sześciennych. Gazociąg miał rozpocząć pracę w 2012 roku
pap, keb