Bolszewikom mówię stanowcze "nie!"

Bolszewikom mówię stanowcze "nie!"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Na wniosek Janusza Kochanowskiego, orędownika naszych praw, Trybunał Konstytucyjny zajmie się problemem sprawiedliwości społecznej. Pytanie jest ważkie: czy podatek progresywny jest społecznie sprawiedliwy czy nie? Według Kochanowskiego nie – i słusznie. Niestety, rzekomo sprawiedliwy podatek liniowy, także sprawiedliwy nie jest.
Ponieważ podatek liniowy także jest podatkiem progresywnym. Tylko ukrytym,  a nie byłby nim, gdyby wszyscy zarabiali po równo. Ale nie żyjemy w utopii, tylko w świecie, w którym nawet przy ujednoliconej stawce podatkowej bogaty płaci więcej niż mniej bogaty. Niestety, klasa polityczna, która z naszych podatków się utrzymuje, ma od niepamiętnych czasów niezwykłą łatwość w przekonywaniu społeczeństwa, że system, w którym bogaty łoży więcej, jest sprawiedliwy. Tę łatwość można wytłumaczyć tym samym resentymentem, który kierował rosyjskimi chłopami, gdy na hasło Lenina „Grabić zagrabione!" rzucili się rabować dwory obszarników. Polakom o tyle łatwiej grabić, że złodziejskie uwłaszczenie peerelowskiej nomenklatury po ’89 roku zrodziło w nich przekonanie, że „każdy bogaty to złodziej, na biedzie innych się dorobił!” Na szczęście my grabimy się wzajemnie w bardziej cywilizowany sposób niż rosyjscy chłopi i nikogo nie mordujemy. Kulczyk może spać spokojnie. My mamy specjalny i humanitarny system – a imię jego „redystrybucja”. Dlatego nie sądzę, żeby TK rozpatrzył pozytywnie skargę Kochanowskiego. Wypowiedziałby tym samym wojnę owej redystrybucji, zmniejszając znacznie przepływ kapitału od bogatych do biednych. Tym bardziej niemożliwe jest wprowadzenie jednego z dwóch sprawiedliwych systemów podatkowych. Podatku pogłównego (każdy płaci tyle samo) lub podatku dobrowolnego (ludzie płacą różne stawki, ale nieprzymuszeni).

Intencje Kochanowski ma dobre, ale na intencjach się skończy. Możliwe jednak, że informacja o jego działaniach zasieje w uśpionych umysłach fanów gospodarczego światopoglądu Jarka K., Marka B., czy Ryszarda B., ożywczą wątpliwość, czy progresja podatkowa nie jest aby zwyczajnym złodziejstwem. Mnie pociesza fakt, że przynajmniej czytelnicy „Wprost" są tego świadomi, prawda?