Bankrut chce odzyskać stocznię
Tymczasem nieoczekiwanie zainteresowanie przejęciem stoczni wykazał... były właściciel Stoczni Szczecińskiej, firma Porta Holding. - Wysłaliśmy list do premiera Tuska, bo chcemy rewitalizować stocznię. Nasza propozycja to zamiana obecnie trwającej upadłości likwidacyjnej Porty Holding na układ w upadłości i odkupienie majątku stoczniowego za pieniądze zgromadzone przez syndyka - poinformował Krzysztof Piotrowski, właściciel spółki. Menedżerowie stoczni, która zbankrutowała po przejęciu jej przez państwo w 2002 r., byli przed laty sądzeni o doprowadzenie grupy do ruiny. Teraz, kiedy w rękach mają uniewinniające wyroki, znów chcą walczyć o zakłady. Pomóc im może Solidarność Stoczni Szczecińskiej Nowa. W lipcu 2004 r. odkupiła ona od syndyka Porty Holding stoczniowy majątek, a dziś to Porta Holding, za pieniądze zgromadzone ze sprzedaży aktywów grupy, miałaby odkupić swój dawny majątek. Jak twierdzi szef Solidarności SSN Krzysztof Fidura, syndyk przez lata uzbierał ponoć około 500 mln zł, więc na zakup starczyłoby z nawiązką - obie stocznie wyceniono bowiem na niewiele ponad 400 milionów złotych.
Bez pieniędzy nie ma zakupuResort skarbu jest jednak sceptyczny wobec tej propozycji. Porta Holding otrzymała informację, że jeśli jest zainteresowana zakupem stoczni, musi wziąć udział w przetargu. Z przyczyn technicznych jednak nie może tego zrobić - dopóki nie ma zamiany likwidacji na wspomniany układ, Porta nie ma pieniędzy na wadium. - Niech jednak nikt nie mówi, że musimy mieć na wadium, bo katarscy inwestorzy też formalnie w przetargu udziału nie wzięli i wadium nie wpłacili - uważa Krzysztof Piotrowski.
Agencja Rozwoju Przemysłu chce jednak uniknąć powtórki z kłopotów jakie miała z Katarczykami. Dlatego też firma, która zwycięży w przetargu, będzie musiała wpłacić wylicytowaną kwotę na rachunek Escrow lub przedstawić nieodwołalną gwarancję bankową w ciągu trzech dni przed podpisaniem umów warunkowych."Puls Biznesu", "Rzeczpospolita", arb, keb