Polacy muszą sami zadbać o swoje emerytury

Polacy muszą sami zadbać o swoje emerytury

Dodano:   /  Zmieniono: 
Fot. sxc.hu Źródło: FreeImages.com
Reforma emerytalna przeprowadzona przez rząd Jerzego Buzka doprowadziła do zmniejszenia emerytur nawet o 600 zł - alarmuje "Rzeczpospolita". Dzisiejsi 30-latkowie z pensją odpowiadającą średniej krajowej za 35 lat otrzymają świadczenia rzędu 60 procent ostatnio zarabianej przez nich pensji. Gdyby obowiązywały stare zasady naliczania emerytur mogliby liczyć na kwotę o jedną trzecią większą.
Ważny będzie również moment przejścia na emeryturę. Osoba, która zakończy aktywność zawodową w 2034 roku otrzyma realne świadczenie niższe o 100 zł niż ci, którzy na emeryturę przejdą o 10 lat wcześniej. Sytuacja zacznie się poprawiać dopiero ok. 2050 roku, kiedy o emerytury zaczną się ubiegać osoby przez całe życie oszczędzające pieniądze w funduszach emerytalnych. – W Polsce wciąż brakuje świadomości, że emerytura osób, które dopiero rozpoczynają pracę lub pracują tylko kilka lat, będzie zdecydowanie niższa niż ich dziadków czy nawet rodziców – mówi Wiktor Wojciechowski, ekonomista Forum Obywatelskiego Rozwoju.

Najważniejsza jest gospodarka

Mimo to twórcy reformy emerytalnej bronią jej założeń i podkreślają, że dzięki niej nie trzeba podwyższać składek na ubezpieczenia społeczne. Gdyby obowiązywał stary system ZUS musiałby liczyć na większe dofinansowanie z budżetu. Jeśli gospodarka będzie się dynamicznie rozwijać, a płace szybko rosnąć, realna wartość emerytur nie będzie spadać - zapewnia prof. Marek Góra z SGH. – Co prawda świadczenie w stosunku do ostatniego wynagrodzenia jest niższe, ale to nie znaczy, że realna wysokość emerytur będzie spadać. Ważne, by rosły nasze płace – podkreśla. 

Trzeba oszczędzać

Na razie Polacy zachowują optymizm co do swoich przyszłych emerytur, choć najwyraźniej nie do końca rozumieją istotę nowego systemu. Wciąż aż 64 procent osób uważa, że państwo zagwarantuje im emeryturę na wystarczającym poziomie. Może dlatego, choć większość osób deklaruje rozpoczęcie odkładania pieniędzy na przyszłą emeryturę po ukończeniu 30 roku życia, w rzeczywistości zaczyna oszczędzać dopiero 20 lat później. Zdaniem ekspertów to błąd. – W krajach anglosaskich już w chwili narodzin dziecka myśli się o jego przyszłości. I dotyczy to nie tylko bogatych rodzin – zaznacza prof. Góra.

"Rzeczpospolita", arb