Rząd chce zlikwidować licencje w zawodzie pośrednika nieruchomości. To świetna wiadomość, bo dzięki temu – wbrew temu, co mówią sami pośrednicy – zmniejszą się prowizje i zwiększy jakość usług.
Gdy w te wakacje kupowałem mieszkanie (jeszcze w dołku cenowym!), trafiałem często na pośredników zadufanych w sobie, nawet nieprzyjemnych. Wiedzieli, że liczba agencji nieruchomości jest ograniczona – na wyrobienie licencji, kosztującej 5 tys. zł, stać w końcu w Polsce niewielu. Wiedzieli, że prędzej czy później i tak się do nich zgłoszę. Z braku wyboru. Byli też uparci – nie zgadzali na żadne istotne zmiany treści podpisywanych z nimi umów. Dla wiadomości tych, którzy nie wiedzą: umowy z agencjami nieruchomości formułowane są w taki sposób, że to na kliencie spoczywa CAŁE ryzyko transakcyjne. Agencja w wypadku nieudanej transakcji i tak zyskuje kosztem klienta (zwykle chodzi o połowę prowizji, czyli od mniej więcej 3 tys. zł wzwyż). Najgorsze jednak jest to, że rozbestwieni pośrednicy zwyczajnie oszukują. Sam padłem ofiarą manipulacji, gdy pośrednik o żądaniach sprzedającego mówił mi rzeczy całkowicie niezgodne z prawdą, a sprzedającemu kłamał na temat rzekomych warunków stawianych przeze mnie. Chciał zgarnąć w ten sposób dodatkowe 10 tys. zł.
Gdy znów uwolnimy rynek pośrednictwa – bo rynek licencjonowany nie jest wolny – takie praktyki zaczną bardzo powoli, ale znikać. Pośrednik będzie zmuszony do podpisywania korzystniejszych dla nas umów, bo zbyt duża liczba konkurentów, chcących przechwycić klienta, nie pozwoli mu być upartym. Zmniejszą się też prowizje. Proszę sobie wyobrazić, że za pośrednictwo w zakupie mieszkania o wartości 300 tys. zł pośrednik bierze od jednej tylko strony prowizję w wysokości ok. 9 tys. zł. Zwykle tak manewruje, że kolejną prowizję w tej wysokości zgarnia od sprzedającego. 18 tys. zł za wysiłek odpowiadający skojarzeniu dwóch stron umowy to dużo. Za dużo – bo takiej ceny nie dyktuje rynek, a złe prawo.
W propozycji PO nie podoba mi się jedna rzecz. Otóż, państwo wymagać będzie od każdego pośrednika (lub od jego prawnego nadzorcy) posiadania ubezpieczenia OC. Ma to zapobiec skutkom nieodpowiedzialności pośredników. Oczywiście, niektórzy mogą zasadnie sądzić, że OC jest pośrednikowi potrzebne, ale czy z tego wynika, że należy taki obowiązek narzucić prawnie? Non sequitur. Nie wynika. Jeśli zostawimy ludziom wolną rękę, pojawią się dwie grupy pośredników – ubezpieczonych i nieubezpieczonych. Można będzie wybierać. Prawdopodobnie usługi tych pierwszych w związku z mniejszym ryzykiem będą droższe, drugich – tańsze. I co w tym złego?
Mam nadzieję, że likwidacja licencji pośrednika nieruchomości będzie tylko pierwszym krokiem do likwidacji innych licencji i koncesji. Bo na wolnym rynku równie ważne, jak niskie podatki, jest to, by on faktycznie był wolny.
Gdy znów uwolnimy rynek pośrednictwa – bo rynek licencjonowany nie jest wolny – takie praktyki zaczną bardzo powoli, ale znikać. Pośrednik będzie zmuszony do podpisywania korzystniejszych dla nas umów, bo zbyt duża liczba konkurentów, chcących przechwycić klienta, nie pozwoli mu być upartym. Zmniejszą się też prowizje. Proszę sobie wyobrazić, że za pośrednictwo w zakupie mieszkania o wartości 300 tys. zł pośrednik bierze od jednej tylko strony prowizję w wysokości ok. 9 tys. zł. Zwykle tak manewruje, że kolejną prowizję w tej wysokości zgarnia od sprzedającego. 18 tys. zł za wysiłek odpowiadający skojarzeniu dwóch stron umowy to dużo. Za dużo – bo takiej ceny nie dyktuje rynek, a złe prawo.
W propozycji PO nie podoba mi się jedna rzecz. Otóż, państwo wymagać będzie od każdego pośrednika (lub od jego prawnego nadzorcy) posiadania ubezpieczenia OC. Ma to zapobiec skutkom nieodpowiedzialności pośredników. Oczywiście, niektórzy mogą zasadnie sądzić, że OC jest pośrednikowi potrzebne, ale czy z tego wynika, że należy taki obowiązek narzucić prawnie? Non sequitur. Nie wynika. Jeśli zostawimy ludziom wolną rękę, pojawią się dwie grupy pośredników – ubezpieczonych i nieubezpieczonych. Można będzie wybierać. Prawdopodobnie usługi tych pierwszych w związku z mniejszym ryzykiem będą droższe, drugich – tańsze. I co w tym złego?
Mam nadzieję, że likwidacja licencji pośrednika nieruchomości będzie tylko pierwszym krokiem do likwidacji innych licencji i koncesji. Bo na wolnym rynku równie ważne, jak niskie podatki, jest to, by on faktycznie był wolny.