Kopacz oceniła w sobotę, że czwartkowe rozmowy "trudno nazwać negocjacjami". - To była pięciominutowa rozmowa, ale ja myślę, że do tych prawdziwych negocjacji dopiero wrócimy. Nie uważam, aby negocjacjami było pytanie tylko i wyłącznie o podwyżki - zaznaczyła. Dopytywana, czy lekarze dostaną pieniądze, powiedziała, że "na całym świecie w tej chwili, nie tylko w Polsce tych pieniędzy nie ma więcej, a te, które są powinny być racjonalniej wydawane".
Na sugestię, że PZ chce wzrostu o 72 groszy stawki kapitacyjnej (środków wypłacanych przez NFZ za udzielenie porady lekarskiej pacjentowi) za świadczenie wykonane przez lekarza podstawowej opieki zdrowotnej (obecnie stawka wynosi 8 zł), minister zdrowia odparła: "Globalnie to jest miliard dwieście, miliard trzysta milionów zł".
Na pytanie, czy jest plan awaryjny dotyczący zapewnienia podstawowej opieki zdrowotnej, Kopacz odparła: "pacjenci będą mieli swoich lekarzy". - Pacjent nie może być zakładnikiem w negocjacjach finansowych, więc w związku z tym tę postawę, którą prezentują wszyscy ci lekarze, którzy mówią: "albo dacie podwyżkę, albo przestaniemy pracować", należy traktować jako postawę tych, którzy chyba nie do końca kończyli te same studia, co ja - stwierdziła minister zdrowia.
zew, PAP