Jak podkreśla AP, wielu obserwatorom może wydawać się, że przyjęcie przez Estonię euro w obecnej sytuacji przypomina historię o konformiście, który skacze z mostu, ponieważ wszyscy inni też tak robią. Jednak znaczna część estońskiego społeczeństwa uważa wspólną walutę za kulminację 20 lat integrowania się z Zachodem. Wielu uważa również, że mimo kryzysu przystąpienie do eurostrefy może przynieść wiele korzyści. - Bez wątpienie przystąpienie do strefy euro jest najwybitniejszym osiągnięciem tego rządu - ocenił premier Estonii Andrus Ansip. - Członkostwo przyniesie więcej miejsc pracy, wyższe emerytury i szybszy rozwój gospodarczy. Przyniesie nam stabilność - dodał. Wielu Estończyków uświadomiło sobie potrzebę silniejszej integracji z Europą po pochodzących prawdopodobnie z Rosji atakach na główne estońskie strony internetowe, do których doszło w 2007 roku po usunięciu z centrum Tallina pomnika upamiętniającego żołnierzy radzieckich.
Według niektórych ekonomistów Estonia powinna zaczekać z przystępowaniem do strefy euro, a w zamian skoncentrować się na nadrabianiu nierówności w stosunku do pozostałych członków strefy, zwiększając deficyt - czego zasady strefy euro teoretycznie zabraniają. Gospodarka Estonii, znana z nacisku na innowacje i technologie, szybko wychodzi z kryzysu. W trzecim kwartale roku 2010 jej wzrost gospodarczy wyniósł 5 proc. w stosunku do roku poprzedniego, szczególnie dzięki wzrostowi eksportu, a MFW prognozuje, że w przyszłym roku wyniesie on 4 proc.
Estonia, która przystąpiła do UE i NATO w 2004 roku, jest przykładem dyscypliny fiskalnej, konsekwentnie prowadzonej polityki budżetowej z nadwyżkami odnotowywanymi przez siedem kolejnych lat od 2002 roku. Ma też najniższy dług publiczny w stosunku do PKB spośród wszystkich członków strefy euro. Z drugiej strony w przyszłym roku w kraju prawdopodobniej wzrośnie inflacja, a MFW prognozuje, że z powodu "nieodpowiednich kwalifikacji i niskiej mobilności siły roboczej" nie uda się zmniejszyć bezrobocia. Mimo tego Estończycy pocieszają się, że ich kraj postrzegany jest zasadniczo jako najsilniejszy spośród krajów bałtyckich. Również Łotwa i Litwa zapowiadają, że spróbują wprowadzić euro w 2014 roku co pokazuje, że marzenia o euro pozostają żywe - pisze AP.
pap, ps