"Dodatek drożyźniany" dla rodzin - w wysokości 600 zł - miałby być wypłacany raz w roku. Błaszczak tłumaczył, że dodatek przyznawany byłby na każde dziecko w rodzinie, w której dochód miesięczny przypadający na osobę jest niższy niż 1008 zł. Dzieci otrzymywałyby taki dodatek do osiągnięcia pełnoletności. PiS szacuje, że byłoby ich ponad 7 mln.
- Rodziny wielodzietne to nasza przyszłość. Wsparcie dla rodzin, to wsparcie dla nas wszystkich, kiedy będziemy przechodzić na emeryturę - przekonywała Halina Olendzka (PiS). - Dzieci powinno się rodzić jak najwięcej, ale jak ma się ich rodzić więcej, skoro Polaków nie stać na to, aby je utrzymać? - pytała.
Z kolei - według drugiej propozycji PiS - renciści i emeryci otrzymujący miesięcznie mniej niż 800 zł, dostawaliby roczny dodatek w wysokości 700 zł; pobierający świadczenie w wysokości do 1300 zł - 500 zł; pozostali po 250 zł. Jak powiedziała Małgorzata Sadurska (PiS), dodatek dla emerytów i rencistów stanowiłby "quasi waloryzację kwotową" ich świadczeń; dodatek dla emerytów i rencistów miałby być wypłacany przez ZUS 1 marca - tak jak waloryzacja procentowa.
PiS chce, aby praca nad oboma projektami w Sejmie odbywała się razem. Według szefa klubu PiS, oba dodatki (dla rodzin i emerytów oraz rencistów) mogłyby zostać sfinansowane dzięki wprowadzeniu tzw. podatku od banków i instytucji finansowych; projekt w tej sprawie - podkreślił Błaszczak - od września leży w "zamrażarce" marszałka Sejmu.
zew, PAP