Zdaniem obserwatorów, wystąpienie Obamy było kolejnym sygnałem, że chce on poprawić stosunki z biznesem, napięte w pierwszych dwóch latach jego rządów. Korporacje nie są zadowolone m.in. z reformy opieki zdrowotnej, która obarcza je dodatkowymi zobowiązaniami finansowymi. Były też zirytowane planami wprowadzenia podatku od emisji gazów cieplarnianych.
Nominacja na nowego szefa kancelarii prezydenta Williama Daleya, centrowego Demokraty uważanego za sojusznika biznesu, ma być potwierdzeniem, że Obama będzie teraz kładł nacisk na harmonijną współpracę z tymi kluczowymi środowiskami.
W przemówieniu w Izbie Handlowej Obama bronił jednak twardo regulacji rządowych w społecznym interesie, przywołując tu nawet prezydenta Franklina Delano Roosevelta, który wszedł w konflikt z biznesem, realizując swój program New Dealu polegający na zwiększeniu roli państwa w gospodarce. - Biznes ma też obowiązki wobec Ameryki. Kiedy współpracujemy z wami, aby uczynić nasz kraj lepszym miejscem dla biznesu, zapytajcie samych siebie, co możecie zrobić dla Ameryki. Zapytajcie się, co możecie zrobić, by zatrudniać amerykańskich pracowników, wspierać amerykańską gospodarkę i inwestować w ten kraj - powiedział prezydent, zwracając się do około 200 przedstawicieli korporacji.
PAP, arb