Białoruś chce kupić ropociąg Połock-Windawa, ale nie może porozumieć się z właścicielem rurociągu, łotewsko-rosyjską spółką LatRosTrans - podał białoruski portal internetowy Telegraf. Mińsk chciałby transportować rurociągiem 5-7 mln ton ropy rocznie.
- Jesteśmy gotowi kupić rurociąg i uruchomić go na warunkach korzystnych dla obu stron - tak, żeby przez tę rurę płynęła ropa - powiedział ambasador Białorusi na Łotwie. Nie podał ceny rurociągu, ale stwierdził, że w ciągu pięciu lat jego pracy w Rydze mowa była o sumach od 200 mln do 1 mld dolarów. Ambasador dodał, że Białoruś nie jest jednak w stanie porozumieć się z akcjonariuszami. - Na pewno jest tu wielka polityka - ocenił.
Około dwóch trzecich spółki LatRosTrans należy do łotewskiej firmy Ventspils Nafta, jedna trzecia - do rosyjskiego Transnieftproduktu, spółki-córki koncernu Transnieft. Portal Telegraf przypomina, że Białoruś planowała transportowanie rurociągiem przez Łotwę ropy z Wenezueli, którą kupuje, szukając alternatywy dla dostaw z Rosji. W Nowopołocku obok Połocka znajduje się jedna z dwóch białoruskich rafinerii.
W listopadzie zeszłego roku LatRosTrans zaczęła wypompowywać ropę technologiczną z rurociągu Połock-Windawa, co było ciosem dla planów Mińska. Białoruski koncert Biełnieftchim zaskarżył decyzję LatRosTrans do sądu, a 1 grudnia MSZ w Mińsku w oficjalnej nocie wyraził zaniepokojenie działaniami właściciela rurociągu.
PAP, arb