Izabela Leszczyna z PO przekonywała, że dotychczas debata o OFE toczyła się w "świecie trudnych wyrazów". - Dywersyfikacja, indeksacja, waloryzacja, stopy zwrotu, zastąpienia, PKB nominalny i realny. Myślę, że wielu ludziom kręci się w głowie. Chcemy z jednej strony usprawnić system, a z drugiej - poprawić komunikowanie się z ludźmi. W świecie trudnych wydarzeń jest pewne niebezpieczeństwo: kiedy pojawia się zdanie powiedziane normalnym językiem, to wszyscy myślą, że jest to zdanie prawdziwe, a nie zawsze tak jest - mówiła posłanka Platformy. - Jedni mówią, że OFE to złodzieje, inni, że ZUS to bankrut. Oba te zdania są fałszywe. Chcemy odczarować ustawę zmieniającą system emerytalny. Chcemy mówić o niej językiem przyjaznym, zrozumiałym dla ludzi - dodała.
Zdaniem Cezarego Tomczyka z PO zorganizowana przez Platformę akcja to "wysłuchanie publiczne w praktyce". Politycy PO nie zgodzili się z uwagą, że wysłuchanie publiczne - w odróżnieniu od akcji "Zapytaj o OFE" - ma szansę wpłynąć na proces legislacyjny. Argumentowali, że w obu przepadkach ewentualne poprawki muszą "przejąć" ci, którzy uczestniczą w pracach nad ustawą. Leszczyna nie zgodziła się też z oceną, że ustawa o OFE przechodzi przez Sejm w trybie ekspresowym, choć przyznała, że tryb jest "pilny". - Nie ukrywamy niczego. Mówimy, że każdy miesiąc zwłoki to dwa miliardy mniej w budżecie państwa. To jest chyba informacja, która świadczy o odpowiedzialności, a nie jej braku - zapewniała.
PO chce przekonać Polaków, że proponowane rozwiązania są bezpieczne dla obecnych i przyszłych emerytów. - To nie jest skok na kasę, to nie jest zerwanie umowy społecznej. Wprowadzamy korektę, której politycy przez 11 lat funkcjonowania reformy unikali jak ognia. My nie udajemy teraz przed opinią publiczną, że pytamy Polaków, co mamy zrobić. My dokładnie wiemy, co trzeba zrobić, żeby uratować przyszłe emerytury i finanse publiczne - podkreślała Leszczyna.
PAP, arb