Pawlak chce sprawdzać rosyjskie elektrownie atomowe

Pawlak chce sprawdzać rosyjskie elektrownie atomowe

Dodano:   /  Zmieniono: 
Waldemar Pawlak (fot. WPROST) Źródło: Wprost
Poza testowaniem bezpieczeństwa istniejących elektrowni w UE i krajach sąsiednich, powinien być dokonany przegląd technologii w planowanych elektrowniach, np. w Rosji i na Białorusi - powiedział wicepremier Waldemar Pawlak po spotkaniu w sprawie energetyki UE. 2 i 3 maja podczas nieformalnego posiedzenia ministrów energetyki w Budapeszcie Komisja Europejska po raz pierwszy zaprezentowała zarys "Energy Roadmap 2050", strategii energetycznej UE do 2050 r.
- Do tej strategii dodaliśmy polską propozycję dotyczącą zewnętrznej polityki energetycznej UE. Chodzi nie tylko o bezpieczeństwo dostaw, ale także standardy bezpieczeństwa instalacji nuklearnych: nie tylko na terenie UE, ale również w krajach sąsiadujących - powiedział po spotkaniu Pawlak. Dodał, że kryteria unijnych testów mają być gotowe do końca maja, a od połowy roku miałoby się rozpocząć sprawdzanie elektrowni jądrowych w UE. Tzw. stress testy to inicjatywa uzgodniona pomiędzy krajami UE a Komisją Europejską po  awariach w japońskiej elektrowni Fukushima. Ucierpiała ona na skutek marcowych kataklizmów - trzęsienia ziemi i tsunami. - Poza testowaniem bezpieczeństwa istniejących elektrowni, powinien być dokonany przegląd technologii w planowanych elektrowniach na przykład w Rosji i na Białorusi - dodał Pawlak. Podkreślił, że m.in. Francja i Litwa wskazały na  konieczność proponowania standardów bezpieczeństwa nuklearnego krajom sąsiednim.

Rosja planuje budowę elektrowni jądrowej m.in. w Kaliningradzie przy granicy z Polską. Wybuduje też elektrownię jądrową na Białorusi, 50 km od Wilna. Inwestycja ta wzbudza obawy ze względu na bezpieczeństwo. Ponadto Rosja chce niedługo uruchomić pierwszą "pływającą" elektrownię jądrową, zakotwiczoną w zamkniętej zatoce morskiej u wybrzeża półwyspu Kamczatka. Wzbudza to obawy Zielonych, ponieważ region ten jest podatny na trzęsienia ziemi i  tsunami.

Odnosząc się do klimatycznych ambicji UE w obniżaniu emisji CO2, zawartych w propozycji strategii energetycznej, Pawlak podkreślił, że "nie można zaakceptować jednostronnych działań ograniczających konkurencję i podnoszących ceny energii w UE, jeśli nie ma porównywalnych działań ze strony krajów takich jak USA, Chiny, czy Indie". Jednak zdaniem Pawlaka, KE zrobiła krok naprzód w rozumieniu tej sprawy. - KE w zaprezentowanym dziś dokumencie zwraca uwagę na zamiar obniżenia emisji gazów cieplarnianych o 80 do 95 proc. w stosunku do 1990 roku, ale w tym kontekście wskazuje, że  niezbędna jest redukcja emisji przez rozwinięte kraje jako grupę - powiedział Pawlak. - Widać tu bardziej praktyczną postawę komisarza UE ds. energii Guenthera Oettingera, który rozumie, że bez globalnego porozumienia działania UE będą nieskuteczne dla klimatu - dodał. Powołując się na wyliczenia Międzynarodowej Agencji Energetycznej z 2010 r., zaznaczył, że "różnica między 20- a 30-procentową redukcją emisji CO2 przez UE jest taka, jak dwutygodniowa emisja Chin".

Wicepremier poinformował, że w swojej propozycji przedstawionej w Budapeszcie Polska zawarła też postulat "pełnego wdrożenia pakietu energetycznego". Zakłada on m.in. oddzielenie zarządzania infrastrukturą przesyłową od handlu i dystrybucji energii oraz tzw. rewersy, które umożliwiają przesyłanie energii, m.in. gazu w  rurociągach, w obie strony. Ma to istotne znaczenie w przypadku zatrzymania dostaw z któregoś kierunku. Zdaniem Pawlaka, rozwój europejskiej infrastruktury energetycznej "zwiększający dostęp do energii" wymaga unijnego dofinansowania.

PAP, arb