W czwartek na spotkaniu premiera Donalda Tuska i ministra infrastruktury Cezarego Grabarczyka ustalono, że Chińczycy otrzymają "drugie i ostatnie" wezwanie do przedstawienia planów, które będą uwzględniały harmonogram spłat zobowiązań wobec polskich podwykonawców budowy oraz gwarancję finansowania pozostałej części inwestycji. COVEC dostał tydzień na przedstawienie tych dokumentów.
Skarb Państwa wystąpi o odszkodowanie?
Jak poinformował Maciejewski, w związku z przesłanym w czwartek przez GDDKiA do firmy COVEC wezwaniem, chińskie konsorcjum poinformowało w piątek o zamiarze zrezygnowania z dalszej budowy. - Firma poprosiła jeszcze GDDKiA o możliwość spotkania i rozmów, które, jak pisze COVEC, umożliwiłyby "prowadzenie dalszych robót na podstawie zawartych umów" - poinformował Maciejewski. Takie spotkanie ma się odbyć w przyszłym tygodniu. GDDKiA chce tak ustalić jego termin, by Chińczycy mogli przedstawić swoje propozycje rozwiązania kłopotów przy budowie A2 jeszcze przed upływem ultimatum, które w czwartek przedstawiła im strona polska.
- Nieprzedstawienie przez COVEC konstruktywnych rozwiązań opartych o ofertę wykonawcy, zapisy kontraktu i obowiązujące w Polsce i Unii Europejskiej przepisy prawa będzie skutkować koniecznością rozwiązania umów oraz upoważni Skarb Państwa do wystąpienia z roszczeniem na kwotę co najmniej 741 mln zł - poinformował Maciejewski.
Nie ma co marzyć o A2 na Euro
Jak powiedział ekspert rynku transportowego Adrian Furgalski, w przypadku rozwiązania umowy polska strona ma dwie możliwości - albo może przeprowadzić inwentaryzację na placu budowy i ogłosić nowy przetarg, albo zdecydować, że to GDDKiA będzie koordynować prace. Zdaniem eksperta w pierwszym przypadku dalsze prace ruszyłyby za pół roku, a w drugim - za kilka tygodni. - Polski rząd musi zdawać sobie sprawę, że dokończenie budowy będzie droższe niż zobowiązał się COVEC, prawdopodobnie trzeba się także pożegnać z myślą, że A2 będzie gotowa lub choćby przejezdna na Euro 2012 - powiedział. Jak wyliczył, budowana dalej przez Polaków autostrada będzie droższa o ok. 400 mln zł, a jeśli rząd będzie chciał ją ukończyć w ciągu roku, to nawet o 600 mln zł. - Te pieniądze rząd będzie musiał znaleźć, inaczej poniesie prestiżową porażkę - powiedział Furgalski.
zew, arb, PAP