- Nie przestanę mówić moim europejskim partnerom, że z powodu sprawowania prezydencji musimy uczestniczyć w spotkaniach strefy euro, żeby być informowanym i być na bieżąco z rozwojem sytuacji - podkreślił polski premier, zapewniając, że nie chodzi w tym kontekście "o prestiż" Polski. Tusk przyznał jednocześnie, że ma trudności "z przekonaniem do tego europejskich partnerów". - Rodzice nauczyli mnie, że nie powinno się na siłę wchodzić tam, gdzie cię nie chcą - dodał.
Tusk mówił też, że wejście Polski do strefy euro jest uzależnione od zaostrzenia wspólnej dyscypliny budżetowej w celu wyciągnięcia nauki z kryzysu greckiego - jak to ujął - "jednego z najtrudniejszych momentów" w historii UE. - Wydarzenia, które zachodzą w strefie euro, nie zniechęciły Polski i obecnego rządu w Polsce do przyjęcia wspólnej waluty i przyłączenia się do strefy euro, jak tylko będzie to możliwe - oświadczył polski premier. - Kiedy mówię "jak tylko będzie to możliwe", mam na myśli to, że Polska musi spełnić kryteria Traktatu z Maastricht, zwłaszcza ograniczyć deficyt oraz że strefa euro musi być dojrzała i zdawać sobie sprawę, że kryteria te muszą zostać przestrzegane - tłumaczył szef polskiego rządu. - Przystąpimy do strefy euro, kiedy będziemy spełniać kryteria i kiedy będziemy mieć system, który na stałe wdroży te kryteria - podsumował polski premier.Rzecznik szefa eurogrupy, Jean-Claude'a Junckera, powiedział francuskiej agencji, że nic mu nie wiadomo o ewentualnym udziale Polski w spotkaniach ministrów finansów strefy euro. Dodał, że "nigdy do tej pory nie było przypadku", aby kraj, który nie jest członkiem eurostrefy, regularnie brał udział w spotkaniach eurogrupy, nawet jeśli pełni rotacyjną prezydencję.
PAP, arb