Czy potrzebujemy agencji ratingowych?

Czy potrzebujemy agencji ratingowych?

Dodano:   /  Zmieniono: 
Przy wielkim stole siedzą analitycy finansowi po najlepszych uczelniach ekonomicznych na świecie. Posiadają ogromną wiedzę i doświadczenie zdobyte na rynku finansowym. Spotykają się cyklicznie, aby stwierdzić kto na rynku finansowym jest godny zaufania. Ich decyzje mogą powodować ogromne zawirowania na międzynarodowym rynku usług finansowych: upadki spółek, problemy gospodarcze państw, zamieszanie na rynku walutowym i giełdowym. Mowa o agencjach ratingowych, a przede wszystkim o wielkiej trójce: Fitch, S&P i Moody’s. Czym właściwie są?
Mówiąc krótko: agencje oceniają wiarygodność kredytową podmiotów gospodarczych. Kraj bądź firma, która zadłuża się na rynku np. poprzez emisje papierów dłużnych, dostaje od agencji ratingowej określoną ocenę wiarygodności. Dzięki temu uczestnicy rynku finansowego mogą oszacować, jakie jest prawdopodobieństwo tego, że kredytobiorca będzie spłacać swoje zobowiązania w przyszłości.

Agencja wartościuje emitentów długu poprzez przyznanie im odpowiedniej literki. Ranking każdej z agencji zaczyna się od najlepszej oceny (AAA) i zawiera 21-22 pozycje. W okolicach połowy stawki skala jest na dwie części – po jednej stronie mamy poziom inwestycyjny (wskazanie na to, aby instytucje finansowe inwestowały w obligacje, ponieważ są one wiarygodne), po drugiej - spekulacyjny (wskazujący na wysokie ryzyko inwestycyjne, to tzw. obligacje śmieciowe). Skala jest specyficzna i można się w niej pogubić. Na potrzeby tego artykułu, w celu większej przejrzystości,  dla każdej agencji ustalam skalę od 0 do 10, przy czym 10 oznacza najwyższy rating (AAA) i sto procent pewności, że emitent nie zbankrutuje; natomiast 0 oznacza pewne bankructwo. Wobec tego, poziom poniżej 5.24 to obligacja śmieciowa, natomiast powyżej – godna zaufania.

Polska jest oceniana obecnie na 7,5 (według Moody), 7,62 (S&P) i 7,5 (Fitch). Dla porównania Portugalia posiada odpowiednie ratingi na poziomie 4,5, 5,71, 5,5, a Grecja – 0,5, 0,95 i 2. Najlepiej ocenianymi gospodarkami są Niemcy, Szwajcaria i Wielka Brytania, którym każda z agencji wystawia „10". Do niedawna do tego grona należały również Stany Zjednoczone, ale ostatnio S&P obniżyło rating USA do poziomu 9,52 (pozostałe agencje nadal oceniają USA na 10).

Inwestorzy handlujące obligacjami są w stanie ocenić ryzyko inwestycji poprzez zapoznanie się z ratingiem określonego państwa. Jaki realny wpływ wywiera to na gospodarkę danego kraju? Wyobraźmy sobie, że w tej chwili jedna z agencji obniża rating Polski. W konsekwencji rentowność naszych obligacji rośnie. Rosną też koszty naszego długu, ponieważ po obecnej cenie nikt nie chciałby pożyczać nam pieniędzy. Złotówka momentalnie i drastycznie traci na wartości. Z Giełdy Papierów Wartościowych w Warszawie uciekają pieniądze, co w konsekwencji daje bardzo duże spadki indeksu WIG20 i trend spadkowy widoczny na całej giełdzie. Nie brzmi to dobrze, prawda?

Trudno w związku z tym uniknąć pytania o to, czy agencje nie mają zbyt dużej władzy nad tym, co dzieje się na rynku? Wystarczy wszak jeden komunikat, by doprowadzić do bardzo dużych zawirowań na rynku. Cóż - agencje ratingowe powstały po to, by oceniać i analizować bieżącą sytuacje dłużników i pomagać potencjalnym wierzycielom. Agencje wielokrotnie były już oskarżane o działanie niezgodne ze swoim przeznaczeniem i uprawnianie gry rynkowej. Padały oskarżenia o sprzedawanie ratingów i dopuszczanie do wycieków informacji poufnych dotyczących zmian w notowaniach poszczególnych gospodarek. Wszystkie te oskarżenia nigdy nie okazały się jednak niczym więcej niż plotkami i niepotwierdzonymi przypuszczeniami. Nie zmienia to jednak faktu, że wiarygodność samych agencji została wielokrotnie zachwiana. Kilka dni przed tym, jak Lehman Brothers ogłosił bankructwo, Moody’s oceniał bank na 7,5, S&P na 7,62 (tak samo, jak oceniają teraz obligacje Polski), natomiast Fitch dawał większą wiarygodność bankowi inwestycyjnemu niż polskiemu rządowi. Natomiast kiedy ostatnio S&P obniżał ranking USA, okazało się, że agencja dopuściła się pomyłki na kwotę około 2 bilionów dolarów. Jej przedstawiciele tłumaczyli się potem błędem w rachunkach.

Wielu ekonomistów i komentatorów makroekonomicznych kwestionuje przydatność i wiarygodność agencji  ratingowych.  Uważają, że agencje szkodzą gospodarce, przez podejmowanie nieodpowiednich decyzji. Mimo to rynek finansowy wciąż bacznie przygląda się posunięciom agencji i obserwuje kolejne odsłony ratingów. Czy oznacza to, że ratingi mimo wszystko są wartościowe? A może poszczególni inwestorzy patrzą na nie, ponieważ wszyscy inni też sugerują się ich opiniami?