- Mamy czas kryzysu - nie można mówić, że będziemy dokonywać oszczędności, które dotkną grupy najbardziej narażone, a nie odbiją się na pensjach wielkich dyrektorów - powiedział Magnette. Jego zdaniem należy zacząć od działań w przedsiębiorstwach, w których państwo ma większość udziałów. Jeśli chodzi o szefów firm prywatnych, to "kwestia pozostaje otwarta", ale - jak przyznał - wywoła "bardziej złożone kwestie prawne".
Minister oznajmił, że spotkał się ze wszystkimi szefami, których dotyczą planowane cięcia. - Uprzedziłem ich: >Oczekujcie tego, że wasze wynagrodzenia zostaną znacząco obniżone w najbliższych miesiącach<. Prawie wszyscy powiedzieli mi: >bardzo dobrze to rozumiem<. Dotyczy to firmy Belgacom (operator telekomunikacyjny - red.), Narodowego Towarzystwa Kolei Belgijskich SNCB, (poczty) Bpost, (kontrolera lotniczego) Belgacontrol" - wskazał minister. Według agencji AFP, chodzi też o drugi co do wielkości bank Belgii, Dexia Banque Belgique, który został niedawno znacjonalizowany. Magnette ocenił, że istnieją "nieprzyzwoite" rozbieżności między wynagrodzeniami. Wskazał: "Jak wyjaśnić listonoszowi czy kolejarzowi , że jego szef zarabia 80 razy więcej?".
Rząd belgijski premiera Elio Di Rupo ogłosił pod koniec listopada budżet oszczędnościowy na 2012 rok. Poparty przez wszystkie partie tworzące nowy rząd, a więc socjalistów, liberałów i chadeków budżet zakłada m.in. obniżenie deficytu poniżej 3 proc. PKB, czyli konieczność znalezienia oszczędności wysokości ponad 11 mld euro. Ministrowie i deputowani do parlamentu Belgii zgodzili się na obniżkę swoich wynagrodzeń o 5 procent.
eb, pap