Propozycja ministra Kosiniaka? "Dobry pomysł? Na pewno nie dla kobiet"

Propozycja ministra Kosiniaka? "Dobry pomysł? Na pewno nie dla kobiet"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Władysław Kosiniak-Kamysz, fot. PAP/Grzegorz Jakubowski 
– Nie zgadzamy się z ministrem Kosiniakiem co do tego, w jaki sposób można osłonić kobiety w tej reformie. Pan minister uważa, że dobrym rozwiązaniem byłoby uzależnienie potencjalnego wieku emerytalnego od liczby dzieci, które kobieta rodzi. Mnie się ten pomysł nie podoba – ocenia propozycję ministra pracy Władysława Kosiniaka, aby przechodzenie na emeryturę kobiet uzależnione było od ilości urodzonych przez nią dzieci, Agnieszka Kozłowska-Rajewicz, rządowy pełnomocnik do spraw równego traktowania kobiet i mężczyzn.
- To jest taka niedźwiedzia przysługa – ocenia Rajewicz. – Kobiety, które rodzą dzieci, mają często długie okresy nieskładkowe. Nie dość, że krócej pracują, bo poświęcają swój czas na wychowywanie dzieci, to jeszcze, gdyby wcześniej przechodziły na emeryturę, ten czas by się skrócił – mówi.

Ryzyko wzrasta

Co więcej, wprowadzenie przepisów, teoretycznie chroniących kobiety może zdaniem pełnomocnik rządu przynieść więcej negatywnych niż pozytywnych skutków. – Prawo wcześniejszego przejścia na emeryturę oznacza, że patrzy się na to jak w ogóle długo kobieta może pracować. Od razu zwiększa to ryzyko jej wypadnięcia z rynku pracy krótko przed emeryturą. To jest bardzo niebezpieczne – ocenia Rajewicz. – Biorąc po uwagę, że długo żyjemy i że stopa zwrotu szacowana jest na ok. 30 proc, wysokość emerytur w nowym systemie emerytalnym nie będzie duża – uważa rządowa minister. – Wszelkie rozwiązania, które skracają czas pracy i dodatkowo obniżają emerytury, są bardzo niebezpieczne. Perspektywa drugiej połowy życia, która ma być spędzona w biedzie, nie jest dobrą perspektywą. Na pewno nie jest dobra dla kobiet – twierdzi.

Zrównanie wielu się sprawdzi

Kozłowska-Rajewicz uważa, że propozycja zrównania wieku emerytalnego kobiet i mężczyzn, mimo że nie jest pomysłem idealnym, sprawdza się, bo zwiększa samodzielność ekonomiczną kobiet w wieku emerytalnym. – Wiele kobiet w tym wieku spędza swoje życie samotnie. Powinniśmy rozmawiać o tym, żeby ten końcowy czas był elastyczny, żeby nie był spędzony w biedzie - mówi.

Dyskusji jeszcze nie było

Polityk zgadza się z tym, że do rozważenia w rządzie jest propozycja, żeby do składek emerytalnych i lat pracy liczyły się okresy spędzane przez kobiety w domu w czasie urlopu wychowawczego. Wyraziła natomiast wątpliwości odnośnie tego, czy są to rozważania, które powinny znaleźć się wśród pytań dotyczących reformy emerytalnej. Obecnie, kiedy kobieta jest na urlopie wychowawczym, jej składka emerytalna, niezależnie od tego i ale rzeczywiście zarabia, liczona jest od 60 proc płacy średniej. – Być może, w przyszłości powinniśmy wprowadzić rozwiązania przewidujące obowiązek części urlopów ojcowskich – stwierdza minister. Póki co, dyskusja na ten temat się u nas jeszcze nie odbyła. Cały czas badam opinie kobiet i mężczyzn na ten temat – deklaruje Kozłowska-Rajewicz.

Polskie Radio Trójka, is