- Z całych sił staramy się razem z naszymi partnerami kontynuować podjęte działania, aby wyprowadzić Europę z kryzysu zadłużenia - powiedział Seibert, reagując na komentarze, że po wyborach prezydenckich we Francji oraz dymisji rządu w Holandii Berlin może utracić najważniejszych sojuszników w walce o zrównoważenie budżetów państw eurolandu.
- Stwierdzenie, że Niemcy uprawiają czystą politykę oszczędności razem z takimi krajami, jak Holandia, jest błędne - dodał. Według Seiberta w obliczu ogromnego zadłużenia państw eurolandu celem Berlina jest solidne gospodarowanie i stopniowe uzdrawianie budżetów, ale jednoczesne bardziej zrównoważony wzrost gospodarczy oraz wspieranie zatrudnienia poprzez reformy strukturalne.
Będzie bunt?
Zdaniem niektórych komentatorów zwycięstwo socjalisty Francois Hollande'a w pierwszej turze wyborów prezydenckich we Francji oraz dymisja holenderskiego rządu, będąca następstwem sporu o redukcję deficytu budżetowego, sygnalizują, że w eurolandzie może dojść do buntu przeciwko forsowanej przez Merkel bolesnej polityce zaciskania pasa.
Francois Hollande powtórzył, że jeśli 6 maja pokona konserwatywnego prezydenta Francji Nicolasa Sarkozy'ego w drugiej turze wyborów prezydenckich, doprowadzi do renegocjacji europejskiego paktu fiskalnego o zaostrzeniu dyscypliny budżetowej. "To musi być także zwycięstwo nowej Europy" - powiedział Hollande. Według francuskiego socjalisty pakt fiskalny musi zostać uzupełniony o pakt dla wzrostu gospodarczego oraz inwestycje w projekty infrastrukturalne, które pozwolą stworzyć nowe miejsca pracy. Hollande dodał, że chce pozyskać dla swojego programu poparcie głównych europejskich instytucji finansowych.
eb, pap