Reforma emerytalna: SLD nie wierzy w referendum, ale podpisy będzie zbierać

Reforma emerytalna: SLD nie wierzy w referendum, ale podpisy będzie zbierać

Dodano:   /  Zmieniono: 
Leszek Miller (fot. PAP/Radek Pietruszka)
Szef SLD Leszek Miller poinformował, że Sojusz zebrał dotąd 400 tys. podpisów pod wnioskiem o referendum emerytalne. Zapowiedział jednocześnie, że jego partia będzie kontynuować zbieranie podpisów i zapewnił, że gdy SLD wygra wybory lub będzie współrządzić, skoryguje reformę emerytalną.
- Dzisiaj moi koledzy, koleżanki, wiele osób, które przyjechały, powiedziało, że niezależnie czy wniosek zostanie uchwalony, czy nie, te  podpisy to jest nasza demonstracja niezgody, nasz protest i dalej będziemy je zbierać - ogłosił Miller po pierwszomajowym pochodzie SLD i OPZZ.

30 kwietnia Miller zapowiedział, że 1 maja SLD zdecyduje, czy  wycofa się z pomysłu złożenia w Sejmie wniosku o referendum w sprawie reformy emerytalnej. Przyznał wówczas, że dla ustawy wydłużającej wiek emerytalny jest tak widoczna większość w Sejmie, że wniosek SLD w sprawie referendum nie ma szans.

Miller: z kapitalistami nie maszerujemy

Po pierwszomajowym pochodzie Miller podkreślał, że problem emerytur jawi się obecnie "szczególnie drastycznie". - Kilka dni temu prawicowa koalicja PO, PSL i Ruchu Palikota przepchnęła w Sejmie wydłużenie wieku emerytalnego. Będziemy walczyć o cofnięcie tej decyzji, będziemy nadal zbierać podpisy pod wnioskiem o referendum - mówił szef SLD. Zapowiedział przy tym, że gdy SLD będzie rządzić lub współrządzić dokona korekty "tych krzywdzących decyzji". Ocenił też, że kwestia podniesienia wieku emerytalnego jest papierkiem lakmusowym. Pytany o odbywający się tego samego dnia w Warszawie kongres Ruchu Palikota szef Sojuszu podkreślił, że na wspólnym pochodzie pierwszomajowym nie mogli spotkać się przeciwnicy podniesienia wieku emerytalnego i jego zwolennicy. - Nie mogli spotkać się ci, którzy chcą podniesienia płacy minimalnej i ci, którzy są temu przeciwni. Nie mogli spotkać się ci, którzy głosowali za przyjęciem wniosku Solidarności o  zorganizowanie ogólnopolskiego referendum oraz ci, którzy byli przeciw. My głosowaliśmy w tych przypadkach za, Ruch Janusza Palikota przeciw - przypomniał szef Sojuszu. - My kierujemy do kapitalistów zgromadzonych w Sali Kongresowej postulat, który jest dla nich zrozumiały - chcemy podwyższyć podatki, chcemy wprowadzić trzecią stawkę podatkową, 50-procentową. 50 procent to  chyba nie jest problem dla bogatych - dodał Miller.

OPZZ: Euro 2012 nie zakłócimy

Z kolei przewodniczący OPZZ Jan Guz zapowiedział, że związek będzie podejmował "aktywne działania w parlamencie", a w najbliższych dniach zorganizowane zostaną protesty na ulicach. - Będziemy wzywali do  ogólnopolskiego nieposłuszeństwa. Rozważamy możliwość zorganizowania ogólnopolskiego strajku - poinformował. Pytany o to, czy protesty będą organizowane także podczas rozgrywek Euro 2012, Guz podkreślił, że związkowcy nie chcą "psuć święta polskiego sportu". - Będziemy robili demonstracje przed (Euro), ale będziemy dbali też, żeby kibice czuli się w tym czasie bardzo bezpieczni. Nie może być niebezpiecznego transportu, nie może być niebezpiecznie na ulicach, nie może być niebezpiecznych dróg - podkreślił.

Warszawski 1-majowy pochód odbył się pod hasłem "Godna praca, godna płaca, godna emerytura". Wyruszył sprzed siedziby OPZZ przy ul. Kopernika i przeszedł Krakowskim Przedmieściem, Nowym Światem i  Książęcą. W ocenie organizatorów, wzięło w nim udział ok. 26 tys. osób, dla których zorganizowano "piknik europejski" w pobliżu dawnej siedziby SLD przy ul. Rozbrat. - Już dawno Warszawa nie widziała takiego przemarszu 1 maja. Z jednej strony to jest wynik tego, że coraz więcej Polaków z przestrachem i  lękiem myśli o swojej przyszłości, a z drugiej - że lewica w Polsce staje się coraz silniejsza - podsumował przebieg pochodu Miller.

PAP, arb