Gdzie jest sprzęt armii za 145 mln zł? "To może być skomplikowane"

Gdzie jest sprzęt armii za 145 mln zł? "To może być skomplikowane"

Dodano:   /  Zmieniono: 
Szef i nowy wiceszef MON (fot. PAP/Rafał Guz) 
Wojskowa prokuratura prowadzi dwa śledztwa w sprawie nieprawidłowości przy przetargach na wyposażenie polskiego kontyngentu w Afganistanie. Zamówiony sprzęt do dziś nie dotarł do żołnierzy. Szef MON Tomasz Siemoniak polecił pilnie wyjaśnić sprawę.

- Chodzi o podejrzenie niedopełnienia obowiązków lub przekroczenia uprawnień przez żołnierzy z komórek MON w toku realizowania zamówień publicznych na dostawy sprzętu wojskowego dla kontyngentu w Afganistanie - powiedział płk Ireneusz Szeląg, szef Wojskowej Prokuratury Okręgowej w Warszawie. Za takie przestępstwo grozi do trzech lat więzienia. Szeląg nie chciał ujawnić szczegółów śledztw. Przyznał, że wszczęto je 23 maja po doniesieniach medialnych.

Parametry niezgodne ze specyfikacją

Kilka miesięcy temu w programie TVN24 podano, że wojsko miało dostać zupełnie inny system rozpoznania i dozorowania na bazie transporterów rosomak niż zamawiany oraz że większość parametrów technicznych nie zgadzała się ze specyfikacją. Karę umowną za niewywiązanie się z kontraktu miano zamienić z 15 proc. wartości umowy na 5 proc. Wielokrotnie miano też zmieniać termin odbioru sprzętu.

Sprzęt nie dotarł

Szeląg powiedział, że wartość tego kontraktu wynosiła 45 mln zł. Według prokuratora zamawiany sprzęt miał trafić do wojska latem 2011 r. - Ale tak się nie stało - dodał prokurator. Drugi przetarg dotyczył systemu ochrony własnej, który miał w Afganistanie chronić śmigłowce przed wystrzelonymi rakietami. - Umowa opiewała na 100 mln zł. Także ten sprzęt do dziś nie znalazł się na wyposażeniu - powiedział Szeląg.

Gen. Skrzypczak: trzeba to wyprostować

Nowy wiceszef MON ds. uzbrojenia i modernizacji gen. Waldemar Skrzypczak ocenił, że "te dwa tematy muszą być w krótkim czasie wyprostowane". - Musimy to zadanie wykonać i uważam, że jest to w zasięgu naszym i to w krótkim czasie – powiedział Skrzypczak.

Natomiast rzecznik MON Jacek Sońta powiedział, że resort traktuje tę sprawę bardzo poważnie. - Minister Siemoniak polecił pilnie wiceministrowi Skrzypczakowi wyjaśnić tę sprawę - podkreślił Sońta. Dodał, że postępowanie prokuratury i Żandarmerii Wojskowej dotyczy wydarzeń z 2010 r. Szeląg zaznaczył, że oba śledztwa mogą być długotrwałe i skomplikowane. Są one oddzielne, bo dotyczą różnych zamówień z 2010 r. i występują w nich inne osoby.

zew, sjk, PAP