W budżetach samorządów brakuje miliardów złotych

W budżetach samorządów brakuje miliardów złotych

Dodano:   /  Zmieniono: 
Samorządowcy ostrzegają, że jeśli nie uzyskają dodatkowych środków wówczas nie będą mogli sobie pozwolić na inwestycje (fot. sxc.hu) Źródło: FreeImages.com
W przyszłym tygodniu w Warszawie odbędzie się marsz protestacyjny samorządowców, którzy biją na alarm - twierdzą, że decyzje władz centralnych zaburzyły równowagę finansową gmin, powiatów i województw. Według ich szacunków - samorządom brakuje dziś 8 mld zł rocznie.
Przyszłotygodniowy marsz samorządowców będzie jednym z elementów podsumowujących akcję "Stawka większa niż 8 mld". W jej ramach przedstawiciele władz lokalnych zbierali m.in. podpisy pod projektem nowelizacji ustawy o dochodach jednostek samorządu terytorialnego. Do 21 września udało im się zebrać ponad 134 tys. podpisów. W przyszłym tygodniu propozycja ma trafić do marszałek Sejmu.

W akcję "Stawka większa niż 8 mld" zaangażowali się przedstawiciele samorządów wszystkich szczebli i opcji politycznych m.in. prezydent Poznania Ryszard Grobelny, prezydent Gdyni Wojciech Szczurek, prezydent Katowic Piotr Uszok, a także starostowie i burmistrzowie wielu polskich gmin. - Od dawna zwracamy uwagę na ten problem, że w polskim systemie samorządowym zdestabilizowano wypracowaną we wcześniejszych latach równowagę. Ta destabilizacja nie nastąpiła w wyniku kryzysu gospodarczego, który jak wiadomo do nas dopiero przychodzi, a z powodu złych ustaw - podkreślił dyrektor Biura Związku Miast Polskich Andrzej Porawski.

Resort finansów: dobre czasy nie trwają wiecznie

Aby zaradzić złej sytuacji finansowej samorządowcy chcą przesunięcia pieniędzy podatników z budżetu centralnego do gmin. Proponują, by w przypadku gmin zwiększyć udział w podatku PIT z 39,34 proc. do 48,78 proc., w przypadku powiatów z 10,25 proc. do 13,03 proc., a w przypadku województw z 1,6 proc. do 2,3 proc. Porawski nie ma jednak wątpliwości, że na takie propozycje nie zgodzi się minister finansów Jacek Rostowski. W zeszłym tygodniu wiceminister finansów Hanna Majszczyk, odpowiadając na pytania posłów w sprawie sytuacji finansowej samorządów, mówiła, że muszą się one liczyć z tym, że dobra koniunktura nie trwa wiecznie. - Niech minister Rostowski zaproponuje inne rozwiązania. My nie jesteśmy uparci, jeśli rząd zaproponuje nam inne zmiany prawne, które spowodują podobne skutki, to my się nie będziemy upierać. Ale to, że nam ubyło dochodów potwierdzają eksperci i analizy banków - odpowiada Porawski.

Samorządy: kij ma dwa końce

Według samorządów szczególnie negatywny skutek dla ich finansów miały wprowadzone w 2006 i 2007 roku zmiany w systemie podatku PIT, m.in. wprowadzenie dwustopniowej w miejsce trzystopniowej skali podatkowej oraz wprowadzenie ulgi prorodzinnej. Tylko te zmiany według szacunków przedstawicieli władz lokalnych oznaczają dla nich stratę dochodów wynoszącą rocznie 6,8 mld zł, natomiast wszystkie niekorzystne z ich punktu widzenia zmiany oznaczają ponad 8 mld zł straty rocznie.

Zrzeszeni w koalicji "Stawka większa niż 8 mld" podkreślają na swojej stronie internetowej, że ciągłe zmiany prawa są jak zaciągnięty hamulec ręczny dla samorządów. - Będziemy mniej inwestować, co odbije się nie tylko na mieszkańcach, na kształcie Polski, ale odbije się też na budżecie centralnym, bo my od naszych inwestycji płacimy VAT, będzie mniej pracy w Polsce, będą też mniejsze wpływy z PIT i CIT - przestrzegł przed bagatelizowaniem problemu Porawski. Jego zdaniem minister finansów musi pamiętać, że każdy kij ma dwa końce i można zmniejszyć tempo rozwoju Polski, ale to będzie oznaczało kolejną dziurę w budżecie.

PAP, arb