Kaczyński słucha ekonomistów "z pokorą". Prezes PiS dziękuje Belce i Kołodce

Kaczyński słucha ekonomistów "z pokorą". Prezes PiS dziękuje Belce i Kołodce

Dodano:   /  Zmieniono: 
Mariusz Błaszczak, Jarosław Kaczyński i Beata Szydło (fot. PAP/Radek Pietruszka)
Prezes PiS Jarosław Kaczyński, zwracając się do ekonomistów uczestniczących w debacie organizowanej przez jego formację, powiedział, że ich opinie zostaną wysłuchane "z pełną pokorą" i uwzględnione, na ile to możliwe, w działaniu PiS. Przed rozpoczęciem debaty prezes PiS Jarosław Kaczyński poinformował, że była minister finansów Zyta Gilowska nie mogła wziąć w niej udziału ponieważ jest w szpitalu i będzie miała bardzo poważną operację.

Organizatorzy debaty, która 24 września odbywa się w siedzibie Polskiej Akademii Nauk, zapowiadali, że weźmie w niej udział ok. 30 ekspertów. - Przyszliśmy tutaj, aby z pełną pokorą wysłuchać państwa opinii i uwzględnić je - choć pewnie nie będą jednolite - w tym wymiarze, w którym to będzie możliwe i zgodne z przeświadczeniem, że żyjemy we wspólnocie - powiedział Kaczyński, otwierając spotkanie.

Prezes PiS wyjaśnił jednocześnie, że jest to wspólnota polityczna, narodowa, która musi mieć jednak "swoje aspekty ekonomiczne" opierające się o empatię i przeświadczenie, że los innych, słabszych jest także bardzo ważny i że trzeba go brać pod uwagę. Kaczyński podziękował też wszystkim zaproszonym, którzy na debatę nie przyszli, ale - jak mówił - skierowali do PiS pisma "niekiedy obszerne, niekiedy przedkładające poglądy, w tym także poglądy krytyczne w odniesieniu do propozycji PiS, albo też zaproponowali spotkania w innym trybie". Dziękował w tym kontekście m.in. prezesowi NBP Markowi Belce i byłemu ministrowi finansów Grzegorzowi Kołodce.

Porozmawiajmy o podatkach...

Z kolei wiceprezes PiS Beata Szydło przedstawiła główne tematy debaty ekonomistów. Są to: propozycje zmian w systemie podatkowym, walka z bezrobociem, narodowy program zatrudnienia i pomoc rodzinie.  - Analiza wpływów do budżetu potwierdza tezę o katastrofie systemu podatków dochodowych - mówiła już w czasie debaty o gospodarczych pomysłach PiS wiceprezes tej partii Beata Szydło. Uczestnicy dyskusji zwracali uwagę, że pomysły PiS nie spowodują jednak zasadniczej zmiany. Szydło przekonywała, że podwyżka podatku VAT nie poprawiła sytuacji finansów publicznych, a jedynie ograniczyła konsumpcję, co z kolei oznacza kłopoty dla przedsiębiorców. Dodała, że zasadniczą kwestią jest proponowane przez PiS ukierunkowanie systemu na promocję działań proinwestycyjnych. Podkreśliła, że materia jest obszerna, skomplikowana i niejednoznaczna, dlatego PiS jest otwarte na dyskusję i wskazywanie jeszcze lepszych rozwiązań.

Z kolei zdaniem społecznego doradcy prezydenta, prof. Jerzego Osiatyńskiego w systemie podatkowym sprawą krytyczną są definicje kosztów i przychodów. Jak dodał Osiatyński, w propozycjach PiS nie ma żadnej, nawet drobnej rewolucji w tej kwestii. - W tych propozycjach, o ile je znam, nie widzę zasadniczych różnic w definicjach przychodów i kosztów - mówił.

11 miliardów złotych to za mało?

Prof. Stanisław Gomułka wskazywał, że zgodnie z wyliczeniami PiS, zgłoszone przez tę partię propozycje generują "stosunkowo niewielki" wzrost przychodów rzędu 11 mld zł. Postulował więc wskazanie, ile da "zasadnicza zmiana" w systemie, o której mówi PiS. Szydło odparła, że wzrost przychodów rzędu 11 mld zł powinien nastąpić tylko w pierwszym roku działania nowego systemu podatków CIT i VAT oraz po wprowadzeniu takich zmian jak podatek bankowy i od hipermarketów. - Zakładamy, że w kolejnych latach część dochodowa będzie sukcesywnie się powiększała - tłumaczyła Szydło.

Z kolei w opinii członka Rady Polityki Pieniężnej prof. Andrzeja Kazimierczaka, należałoby się zastanowić, czy postawiona przez PiS - na podstawie struktury dochodów z podatków - zdecydowana teza, że firmy unikają opodatkowania nie jest błędna.

PAP, arb