"Powinniśmy dążyć do średniej unijnej, to byłby znaczący wzrost, bo nie ma możliwości, by zrównać wszystkie dopłaty" - powiedział Kalemba. Dodał, że ponieważ warunki glebowo-klimatyczne w różnych krajach są niejednakowe, to mówienie o takich samych dopłatach dla wszystkich jest nierealne. Podkreślił, że pieniądze z dopłat bezpośrednich (czyli pierwszego filara) zwiększają dochody rolników. W Polsce ich wysokość wynosi obecnie ok. 190 euro na hektar, co plasuje nas na siódmym miejscu od końca. Dopłaty dla unijnych rolników wahają się od ok. 500 euro w Grecji i na Malcie do ok. 100 euro na Łotwie. Unijna średnia wynosi ok. 250 euro na hektar.
Dla Polski oprócz pierwszego filara ważny jest też drugi, czyli środki na modernizację gospodarstw rolnych czy przetwórstwa - zaznaczył szef resortu rolnictwa. "Chcemy to utrzymać na dotychczasowym poziomie" - zapowiedział.
Kalemba wyjaśnił, że jeżeli zliczyć wszystkie dopłaty uzyskiwane z UE, czyli pierwszy i drugi filar, to Polska jest na piątym miejscu w UE - po Niemczech, Francji, Hiszpanii i Włoszech. Minister zaznaczył, że pod koniec listopada mogą zapaść decyzje w sprawie unijnego budżetu na następne lata i dopiero wtedy będzie wiadomo, ile środków trafi na finansowanie Wspólnej Polityki Rolnej.
"Stawiamy zarówno na pierwszy, jak i na drugi filar" - podkreślił Kalemba. Dodał, że ważny jest też trzeci element - inne fundusze unijne, które będzie można wykorzystać na rozwój wsi. Kalemba poinformował, że resort rolnictwa prowadzi rozmowy z minister rozwoju regionalnego Elżbietą Bieńkowską, by z funduszu Spójności i Europejskiego Funduszu Społecznego oraz Programu Rozwoju Obszarów Wiejskich utworzyć jeden fundusz na budowę infrastruktury na wsi. Z tych środków finansowany byłby np. internet szerokopasmowy czy drogi.
eb, pap