Rostowski: reformujemy OFE, a moglibyśmy podnosić podatki...

Rostowski: reformujemy OFE, a moglibyśmy podnosić podatki...

Dodano:   /  Zmieniono: 
Jacek Rostowski (fot. Wprost) Źródło: Wprost
- Kluczową zmianą reformy emerytalnej z 1998 r. nie było wprowadzenie OFE, tylko zastąpienie systemu zdefiniowanego świadczenia zdefiniowaną składką. Rząd nie zmienia zasady zdefiniowanej składki, tak więc nie rozmontowuje reformy, ale jedynie dokonuje korekty OFE, które okazały się bardzo kosztowną i nieefektywną częścią systemu emerytalnego - przekonuje w rozmowie z "Gazetą Wyborczą" minister finansów Jacek Rostowski odrzucając zarzuty o to, że rząd zamierza wycofać się z systemu emerytalnego opartego na dwóch filarach.
Rostowski przekonuje, że OFE działające na zasadach ustalonych w momencie wprowadzenia w życie reformy, w 1998 roku, nie działały z korzyścią dla przyszłych emerytów. - Czy ludzie wiedzieli, że będą musieli oddawać prawie 10 proc. swojej składki w formie opłaty? Podejrzewam, że nie. Dopiero później obniżono opłatę do 7 proc., następnie do 3,5, a w projektowanej ustawie obniżamy ją do 1,75 proc. Czy ludzie wiedzieli, że stopy zwrotu OFE i ZUS będą niemal identyczne? - pytał szef resortu finansów. - Nie może być tak, że umowa, która okazała się niekorzystna, jest nietykalna przez dziesięciolecia i wyklucza możliwość poprawek - dodał.

Szef resortu finansów podkreślił też, że alternatywą dla zmniejszania długu publicznego poprzez odebranie OFE części środków, które dotychczas były przez Fundusze lokowane w obligacje, byłaby np. podwyżka podatków lub ograniczenie wydatków. - Oba te działania uznaliśmy za niekorzystne dla wzrostu gospodarczego i rozwoju kraju - zastrzegł jednak.

Rostowski pytany o to czy zamiast odbierać środki OFE nie należałoby zlikwidować przywilejów emerytalnych wyliczył, że "koszty obsługi długu wynikającego z przekazywania pieniędzy OFE" to obecnie ok. 15 mld złotych, tymczasem likwidacja KRUS czy przywilejów emerytalnych dla górników pozwoliłaby zaoszczędzić jedynie ok. 10 proc. tej kwoty.

"Gazeta Wyborcza", arb