Branża handlu hurtowego będzie się nadal rozwijała, za pięć lat będziemy mieli do czynienia z większą konsolidacją rynku i większym wykorzystaniem wielu kanałów dystrybucji - mówili eksperci zgromadzeni na VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu. W dwudniowym spotkanie sektora wzięło udział ponad 1000 osób.
Drugi dzień VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu (Food Market & Retail Forum) poświęcony był rynkowi handlowemu. W debatach wzięli udział prezesi i dyrektorzy największych firm i sieci handlowych w Polsce, m.in. przedstawiciele Lidl Polska, Jeronimo Martins Dystrybucja, Makro Cash & Carry, Żabki Polska, Stokrotki, Almy Market, sieci Piotr i Paweł, Ruch SA, Kaufland Polska Markety, ITM Polska, Polomarket, Kefirek, a także reprezentanci rynku spożywczego oraz analitycy i eksperci branży handlowej i spożywczej.
– Jako Makro Cash&Carry mogę powiedzieć, że branża handlu hurtowego będzie się rozwijać. Obecnie mamy wysoki poziom konkurencji i duże wyzwania dla tego rynku, ale ten biznes będzie rósł, bo to jedyna droga – powiedział David Boner, prezes Makro Cash&Carry podczas panelu zatytułowanego „Handel detaliczny i hurtowy w Polsce – możliwe scenariusze rozwoju rynku”. – My też będziemy rośli, zmieniali np. formaty opakowań. Jesteśmy nastawieni na zmiany na rynku, zmieniamy też np. łańcuchy dostaw – dodał.
David Boner powiedział także, iż spodziewa się, że za 5 lat będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą konsolidacją na tym rynku i jeszcze większym wykorzystaniem wielu kanałów dystrybucji. Jego zdaniem w najbliższych latach rozwijać się będzie także, słabszy w porównaniu z innymi krajami, rynek gastronomiczny i zmieni się dotychczasowy trend, w którym dużo ludzi żywi się w domach. – Cały polski rynek gastronomiczny jest wart tyle ile rynek gastronomiczny np. Mediolanu, a to wskazuje na to, że ten rynek w Polsce ma miejsce na to, żeby jeszcze rosnąć – powiedział Boner.
Zdaniem Nuno Sereno, dyrektora finansowego i członka zarządu Jeronimo Martins Polska, jedyną drogą rozwoju dla handlu jest wsłuchiwać się w głos konsumentów.
– Polacy jako konsumenci są szczególnie wrażliwi na cenę, jakość i świeże produkty. Taki trend zostanie utrzymany i jedyną drogą rozwoju dla rynku handlu detalicznego jest wsłuchiwanie się w głos konsumenta. Kluczem jest też lokalizacja. Biedronka zwraca na to wszystko uwagę. Koncentrujemy się więc na jakości, cenie, lokalizacji i świeżości naszych produktów. Sukces ostatnich lat pokazał, że jedyna rzecz, w którą wierzymy, jest słuchanie klientów oraz rozwój oferty, aby sprostać ich oczekiwaniom – powiedział ma VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu. – To co miało miejsce w ciągu ostatnich lat – czyli utrata udziałów w rynku przez hipermarkety – pokazuje, że musimy wykazać dużą ostrożność i śledzić zmiany na rynku – dodał Nuno Sereno.
Na sesji poświęconej innowacyjności w branży mięsnej i przyszłym kierunkom rozwoju tego sektora, Zbigniew Nowak, prezes Zakładów Mięsnych Nowak powiedział: – Trzeba jasno określić, że bieżący rok jest okresem zmniejszonych inwestycji w branży mięsnej. Większość programów unijnych się zakończyła, zostało ich bardzo niewiele. Apogeum inwestycji na rynku mięsa miało miejsce ok. 5 lat temu, kiedy wsparcie unijne było bardzo wysokie.
Zdaniem Zbigniewa Nowaka maszyny masarskie mogą pracować z powodzeniem nawet przez kilkanaście lat, a w przypadku kutrów nawet przez ponad dwadzieścia. Dlatego nie ma sensu często ich wymieniać. – Innym problemem są nietrafione inwestycje. Przykładowo firmy, które zainwestowały w krajalnice, znalazły się w sytuacji, kiedy nie za bardzo miały co nimi kroić, ponieważ ilość zakładów dopuszczonych do sieci nowoczesnej dystrybucji jest ograniczona, a to właśnie one mogą w głównej mierze korzystać na sprzedaży produktów krojonych. Z drugiej strony powstało już wiele przedsiębiorstw wyspecjalizowanych w samym krojeniu – wyjaśniał prezes ZM Nowak.
– Wydaje mi się, że 2013 r. jest czasem wyciszania inwestycji. Tym bardziej, że w dzisiejszych warunkach przed każdym wydatkiem zarząd firmy mięsnej niezwykle dokładnie liczy pieniądze. Nawet w kontekście dopłat zakłady mięsne nie postępują pochopnie, drobiazgowo sprawdzając czy dany projekt rzeczywiście przyniesie zakładane przychody. Branża mięsna ciągle znajduje się pod różnego rodzaju presją. Chociażby ze strony sieci handlowych, które traktują nasze wyroby, jako towar impulsowy, przy sprzedaży ok. 20 tys. asortymentów. Sieci mogą oferować produkty mięsne nawet o 25 proc. taniej niż my. To przekłada się na spadek rentowności sektora. Ten i inne problemy sprawiają, że firmy z branży mają przed sobą ważniejsze wyzwania, niż dalsze inwestycje. W pierwszej kolejności zależy nam na uregulowaniu rynku – podkreślił Zbigniew Nowak.
Na VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu prezes Zakładów Mięsnych Pekpol Ostrołęka Tomasz Łączyński zwrócił uwagę, że firmy w branży mięsnej obecnie „walczą o grosze a nie o złotówki”. Dlatego rentowność produkcji jest na każdym etapie bardzo szczegółowo monitorowana. Obecny pęd do innowacyjności niejako wymusza na firmach wdrażanie zmian technologicznych, oraz modyfikacji w procesach produkcyjnych.
– Jest jasne, że celem wprowadzania innowacji jest umocnienie pozycji konkurencyjnej poszczególnych zakładów na rynku mięsa. Obserwując sytuację w naszej branży, oraz oferty dostawców technologii, a jednocześnie nie tracąc z oczu oczekiwań konsumentów, można łatwo dojść do wniosku, że innowacyjność stawia przed nami duże wyzwania – powiedział Tomasz Łączyński. – Nie bez znaczenia jest fakt, że inwestycje w innowacje generują znaczące koszty. Muszą być zatem poprzedzone dokładną kalkulacją, uwzględniającą "czynnik ludzki". Czasami zdarza się bowiem, że nowoczesne rozwiązania wyprzedzają możliwości kadry w zakresie ich wykorzystania – dodał.
O wyzwaniach dla przemysłu mleczarskiego w Polsce w nowych realiach gospodarczych mówił m.in. Jacek Migrała, prezes Hochland Polska.
– Obecna cena mleka jest za wysoka, w wyniku czego trwa bardzo ostra walka o surowiec. Zwiększenie ceny o każdy grosz przekłada się na miliony złotych wyniku finansowego. W wyniku walki pomiędzy producentami straciliśmy w ostatnim czasie kilkunastu stałych dostawców. Konkurencja zaproponowała im 25 groszy więcej na litrze mleka. Mimo wieloletniej współpracy zdecydowali się odejść. Nasze firma stara się budować trwałe relacje z naszymi dostawcami, ale rynek ma swoje prawa. Powyżej pewnej ceny jest granica – mówił Jacek Migrała.
Podkreślał, że firma Hochland czeka na zniesienie kwotowania. – To chory system. Chcielibyśmy, aby rynek normalnie funkcjonował – dodał szef Hochlandu. Jego zdaniem, w ciągu dwóch lat od zniesienia kwotowania wzrost produkcji mleka może mieć nawet wskaźnik dwucyfrowy.
– Obserwujemy stałe przenoszenie marży od procenta do handlu. Marża powinna być równo dzielona. Intermarche we Francji posiada własne zakłady produkcyjne. Jestem przekonany, że gdyby w Polsce Biedronka posiadała własne zakłady, to natychmiast by je zamknęła, gdyż nie była by w stanie wyprodukować tak tanio jak kupuje na rynku obecnie – mówił Dariusz Zieliński, prezes CEKO.
Podkreślał, że potrzebne jest odejście od argumentu ceny. W jego opinii żywność powinna być droższa. – Nie można stale dążyć do obniżenia kosztów. Nie ma obecnie korelacji pomiędzy cenami na półce sklepowej, a kosztami jej wytworzenia – dodał Dariusz Zieliński.
Prof. Andrzej Blikle, wiceprezes Rady Nadzorczej A. Blikle, podczas sesji poświęconej firmom rodzinnym, potencjałowi i kierunkom ich rozwoju, zwracał uwagę na siłę i niezwykłość tego typu przedsięwzięć.
– Firmy rodzinne to ogromna siła, jest nas 1,5 mln, razem z pracownikami to ok. 2,5-3 mln ludzi – mówił na VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu Andrzej Blikle. Jego zdaniem na świecie i w Polsce widać rosnące zainteresowanie firmami rodzinnymi.
– Objawia się to np. tym, że mamy już dwa kierunki studiów adresowane do firm rodzinnych. W Polsce jest niedostatek studiów biznesowych, które przygotują właścicieli małych firm jak zarządzać firmą rodzinną. Zarządzający rodzinnymi przedsiębiorstwami powinni mieć możliwość uczenia się tego jak np. prowadzić dialog między pokoleniami, który zawsze jest w rodzinie, ale kiedy przenosi się na pole firmowe to dodatkowo może być zagrożenie dla firmy – mówił Andrzej Blikle.
Jednak rodzina może być też fantastycznym fundamentem dla firmy jeśli jest to rodzina, która zgodnie współpracuje. Doprowadzenie do sukcesji to kwestia dialogu międzypokoleniowego. – Kiedy przedsiębiorcy rodzinni pytają mnie kiedy zacząć przygotowywać sukcesora do sukcesji, ja odpowiadam – kiedy się urodzi. Nie w sensie technicznym, ale chodzi o to by od początku pokazywać ludzką twarz naszej firmy. Jeśli dzieci żyją w przekonaniu, że firma rodzinna to wyłącznie źródło trosk i złości to zniechęcą się do firmy i nie będą w przyszłości chcieli jej przejąć od rodziców – dodał Andrzej Blikle.
O innowacyjności w zarządzaniu przedsiębiorstwem branży FMCG mówił w odniesieniu do Browarów Regionalnych ich prezes, Marek Jakubiak: – Innowacyjność Browarów Regionalnych Jakubiak polega na mówieniu "stop!". Nie pędźmy! Walczmy o powrót Polaków do korzeni piwnych, nie wódkowych. – Gdzie jest ta nowoczesność w małych browarach? Warto było się zatrzymać, obejrzeć do tyłu i zadać sobie pytanie: to w końcu co ja mam robić, piwo, czy produkty piwopodobne - komentował.
– Mamy o co walczyć w Polsce. Stare browary w okresie transformacji niczym nie zawiniły, ale były sprzedane jako pierwsze, od ręki. Globalne, bezduszne firmy z Zachodu nie spojrzały na ten biznes tak, jak my. Żeby unowocześnić browary główne, pozamykano bez zmrużenia oka w ciągu kilku dni małe browary, które miały po kilkaset lat i zasługują na to, żeby istnieć, bo sztuka piwowarska w Polsce jest sztuką narodową – mówił Marek Jakubiak.
– Gdzieś zginął produkt, filozofia przemysłu piwowarskiego, a zaczął się przemysł, który zajmuje się krytyką, zajmuje się wszystkim, tylko nie produktem. Gdzieś tam na Mazowszu mały Browar Ciechan stworzył pierwsze w Polsce piwo miodowe. Wszyscy się w głowę pukali. Ta innowacyjność doprowadziła do tego, że niektóre koncerny podrabiają nasze produkty, produkując je w sposób – według mojej koncepcji – nieuczciwy. Tworzą piwa niepasteryzowane, które są sterylizowane, żeby je można było nazwać niepasteryzowanymi – podkreślił Jakubiak.
Zaznaczył też, że dzisiaj duże koncerny mają problem z racji tego, że powstaje coraz więcej małych browarów. – Ja jestem solą w oku koncernów, osobą, która browary katuje – komentował prezes Browarów Regionalnych.
– Jako Makro Cash&Carry mogę powiedzieć, że branża handlu hurtowego będzie się rozwijać. Obecnie mamy wysoki poziom konkurencji i duże wyzwania dla tego rynku, ale ten biznes będzie rósł, bo to jedyna droga – powiedział David Boner, prezes Makro Cash&Carry podczas panelu zatytułowanego „Handel detaliczny i hurtowy w Polsce – możliwe scenariusze rozwoju rynku”. – My też będziemy rośli, zmieniali np. formaty opakowań. Jesteśmy nastawieni na zmiany na rynku, zmieniamy też np. łańcuchy dostaw – dodał.
David Boner powiedział także, iż spodziewa się, że za 5 lat będziemy mieli do czynienia z jeszcze większą konsolidacją na tym rynku i jeszcze większym wykorzystaniem wielu kanałów dystrybucji. Jego zdaniem w najbliższych latach rozwijać się będzie także, słabszy w porównaniu z innymi krajami, rynek gastronomiczny i zmieni się dotychczasowy trend, w którym dużo ludzi żywi się w domach. – Cały polski rynek gastronomiczny jest wart tyle ile rynek gastronomiczny np. Mediolanu, a to wskazuje na to, że ten rynek w Polsce ma miejsce na to, żeby jeszcze rosnąć – powiedział Boner.
Zdaniem Nuno Sereno, dyrektora finansowego i członka zarządu Jeronimo Martins Polska, jedyną drogą rozwoju dla handlu jest wsłuchiwać się w głos konsumentów.
– Polacy jako konsumenci są szczególnie wrażliwi na cenę, jakość i świeże produkty. Taki trend zostanie utrzymany i jedyną drogą rozwoju dla rynku handlu detalicznego jest wsłuchiwanie się w głos konsumenta. Kluczem jest też lokalizacja. Biedronka zwraca na to wszystko uwagę. Koncentrujemy się więc na jakości, cenie, lokalizacji i świeżości naszych produktów. Sukces ostatnich lat pokazał, że jedyna rzecz, w którą wierzymy, jest słuchanie klientów oraz rozwój oferty, aby sprostać ich oczekiwaniom – powiedział ma VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu. – To co miało miejsce w ciągu ostatnich lat – czyli utrata udziałów w rynku przez hipermarkety – pokazuje, że musimy wykazać dużą ostrożność i śledzić zmiany na rynku – dodał Nuno Sereno.
Na sesji poświęconej innowacyjności w branży mięsnej i przyszłym kierunkom rozwoju tego sektora, Zbigniew Nowak, prezes Zakładów Mięsnych Nowak powiedział: – Trzeba jasno określić, że bieżący rok jest okresem zmniejszonych inwestycji w branży mięsnej. Większość programów unijnych się zakończyła, zostało ich bardzo niewiele. Apogeum inwestycji na rynku mięsa miało miejsce ok. 5 lat temu, kiedy wsparcie unijne było bardzo wysokie.
Zdaniem Zbigniewa Nowaka maszyny masarskie mogą pracować z powodzeniem nawet przez kilkanaście lat, a w przypadku kutrów nawet przez ponad dwadzieścia. Dlatego nie ma sensu często ich wymieniać. – Innym problemem są nietrafione inwestycje. Przykładowo firmy, które zainwestowały w krajalnice, znalazły się w sytuacji, kiedy nie za bardzo miały co nimi kroić, ponieważ ilość zakładów dopuszczonych do sieci nowoczesnej dystrybucji jest ograniczona, a to właśnie one mogą w głównej mierze korzystać na sprzedaży produktów krojonych. Z drugiej strony powstało już wiele przedsiębiorstw wyspecjalizowanych w samym krojeniu – wyjaśniał prezes ZM Nowak.
– Wydaje mi się, że 2013 r. jest czasem wyciszania inwestycji. Tym bardziej, że w dzisiejszych warunkach przed każdym wydatkiem zarząd firmy mięsnej niezwykle dokładnie liczy pieniądze. Nawet w kontekście dopłat zakłady mięsne nie postępują pochopnie, drobiazgowo sprawdzając czy dany projekt rzeczywiście przyniesie zakładane przychody. Branża mięsna ciągle znajduje się pod różnego rodzaju presją. Chociażby ze strony sieci handlowych, które traktują nasze wyroby, jako towar impulsowy, przy sprzedaży ok. 20 tys. asortymentów. Sieci mogą oferować produkty mięsne nawet o 25 proc. taniej niż my. To przekłada się na spadek rentowności sektora. Ten i inne problemy sprawiają, że firmy z branży mają przed sobą ważniejsze wyzwania, niż dalsze inwestycje. W pierwszej kolejności zależy nam na uregulowaniu rynku – podkreślił Zbigniew Nowak.
Na VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu prezes Zakładów Mięsnych Pekpol Ostrołęka Tomasz Łączyński zwrócił uwagę, że firmy w branży mięsnej obecnie „walczą o grosze a nie o złotówki”. Dlatego rentowność produkcji jest na każdym etapie bardzo szczegółowo monitorowana. Obecny pęd do innowacyjności niejako wymusza na firmach wdrażanie zmian technologicznych, oraz modyfikacji w procesach produkcyjnych.
– Jest jasne, że celem wprowadzania innowacji jest umocnienie pozycji konkurencyjnej poszczególnych zakładów na rynku mięsa. Obserwując sytuację w naszej branży, oraz oferty dostawców technologii, a jednocześnie nie tracąc z oczu oczekiwań konsumentów, można łatwo dojść do wniosku, że innowacyjność stawia przed nami duże wyzwania – powiedział Tomasz Łączyński. – Nie bez znaczenia jest fakt, że inwestycje w innowacje generują znaczące koszty. Muszą być zatem poprzedzone dokładną kalkulacją, uwzględniającą "czynnik ludzki". Czasami zdarza się bowiem, że nowoczesne rozwiązania wyprzedzają możliwości kadry w zakresie ich wykorzystania – dodał.
O wyzwaniach dla przemysłu mleczarskiego w Polsce w nowych realiach gospodarczych mówił m.in. Jacek Migrała, prezes Hochland Polska.
– Obecna cena mleka jest za wysoka, w wyniku czego trwa bardzo ostra walka o surowiec. Zwiększenie ceny o każdy grosz przekłada się na miliony złotych wyniku finansowego. W wyniku walki pomiędzy producentami straciliśmy w ostatnim czasie kilkunastu stałych dostawców. Konkurencja zaproponowała im 25 groszy więcej na litrze mleka. Mimo wieloletniej współpracy zdecydowali się odejść. Nasze firma stara się budować trwałe relacje z naszymi dostawcami, ale rynek ma swoje prawa. Powyżej pewnej ceny jest granica – mówił Jacek Migrała.
Podkreślał, że firma Hochland czeka na zniesienie kwotowania. – To chory system. Chcielibyśmy, aby rynek normalnie funkcjonował – dodał szef Hochlandu. Jego zdaniem, w ciągu dwóch lat od zniesienia kwotowania wzrost produkcji mleka może mieć nawet wskaźnik dwucyfrowy.
– Obserwujemy stałe przenoszenie marży od procenta do handlu. Marża powinna być równo dzielona. Intermarche we Francji posiada własne zakłady produkcyjne. Jestem przekonany, że gdyby w Polsce Biedronka posiadała własne zakłady, to natychmiast by je zamknęła, gdyż nie była by w stanie wyprodukować tak tanio jak kupuje na rynku obecnie – mówił Dariusz Zieliński, prezes CEKO.
Podkreślał, że potrzebne jest odejście od argumentu ceny. W jego opinii żywność powinna być droższa. – Nie można stale dążyć do obniżenia kosztów. Nie ma obecnie korelacji pomiędzy cenami na półce sklepowej, a kosztami jej wytworzenia – dodał Dariusz Zieliński.
Prof. Andrzej Blikle, wiceprezes Rady Nadzorczej A. Blikle, podczas sesji poświęconej firmom rodzinnym, potencjałowi i kierunkom ich rozwoju, zwracał uwagę na siłę i niezwykłość tego typu przedsięwzięć.
– Firmy rodzinne to ogromna siła, jest nas 1,5 mln, razem z pracownikami to ok. 2,5-3 mln ludzi – mówił na VI Forum Rynku Spożywczego i Handlu Andrzej Blikle. Jego zdaniem na świecie i w Polsce widać rosnące zainteresowanie firmami rodzinnymi.
– Objawia się to np. tym, że mamy już dwa kierunki studiów adresowane do firm rodzinnych. W Polsce jest niedostatek studiów biznesowych, które przygotują właścicieli małych firm jak zarządzać firmą rodzinną. Zarządzający rodzinnymi przedsiębiorstwami powinni mieć możliwość uczenia się tego jak np. prowadzić dialog między pokoleniami, który zawsze jest w rodzinie, ale kiedy przenosi się na pole firmowe to dodatkowo może być zagrożenie dla firmy – mówił Andrzej Blikle.
Jednak rodzina może być też fantastycznym fundamentem dla firmy jeśli jest to rodzina, która zgodnie współpracuje. Doprowadzenie do sukcesji to kwestia dialogu międzypokoleniowego. – Kiedy przedsiębiorcy rodzinni pytają mnie kiedy zacząć przygotowywać sukcesora do sukcesji, ja odpowiadam – kiedy się urodzi. Nie w sensie technicznym, ale chodzi o to by od początku pokazywać ludzką twarz naszej firmy. Jeśli dzieci żyją w przekonaniu, że firma rodzinna to wyłącznie źródło trosk i złości to zniechęcą się do firmy i nie będą w przyszłości chcieli jej przejąć od rodziców – dodał Andrzej Blikle.
O innowacyjności w zarządzaniu przedsiębiorstwem branży FMCG mówił w odniesieniu do Browarów Regionalnych ich prezes, Marek Jakubiak: – Innowacyjność Browarów Regionalnych Jakubiak polega na mówieniu "stop!". Nie pędźmy! Walczmy o powrót Polaków do korzeni piwnych, nie wódkowych. – Gdzie jest ta nowoczesność w małych browarach? Warto było się zatrzymać, obejrzeć do tyłu i zadać sobie pytanie: to w końcu co ja mam robić, piwo, czy produkty piwopodobne - komentował.
– Mamy o co walczyć w Polsce. Stare browary w okresie transformacji niczym nie zawiniły, ale były sprzedane jako pierwsze, od ręki. Globalne, bezduszne firmy z Zachodu nie spojrzały na ten biznes tak, jak my. Żeby unowocześnić browary główne, pozamykano bez zmrużenia oka w ciągu kilku dni małe browary, które miały po kilkaset lat i zasługują na to, żeby istnieć, bo sztuka piwowarska w Polsce jest sztuką narodową – mówił Marek Jakubiak.
– Gdzieś zginął produkt, filozofia przemysłu piwowarskiego, a zaczął się przemysł, który zajmuje się krytyką, zajmuje się wszystkim, tylko nie produktem. Gdzieś tam na Mazowszu mały Browar Ciechan stworzył pierwsze w Polsce piwo miodowe. Wszyscy się w głowę pukali. Ta innowacyjność doprowadziła do tego, że niektóre koncerny podrabiają nasze produkty, produkując je w sposób – według mojej koncepcji – nieuczciwy. Tworzą piwa niepasteryzowane, które są sterylizowane, żeby je można było nazwać niepasteryzowanymi – podkreślił Jakubiak.
Zaznaczył też, że dzisiaj duże koncerny mają problem z racji tego, że powstaje coraz więcej małych browarów. – Ja jestem solą w oku koncernów, osobą, która browary katuje – komentował prezes Browarów Regionalnych.