"Nasze stoły zawsze się uginają, gorzej nam nie będzie". Rosjanie o sankcjach

"Nasze stoły zawsze się uginają, gorzej nam nie będzie". Rosjanie o sankcjach

Dodano:   /  Zmieniono: 
Flaga Rosji (fot. Pymouss/Wikipedia) 
Po tym jak Zachód nakładał kolejne sankcje na Rosję, władze na Kremlu postanowiły odpowiedzieć i nałożyły swoje ograniczenia na import towarów z państw zachodnich. Choć Moskwa oficjalnie zapewnia Rosjan, że niczego im nie zabraknie, zdaniem ekspertów kraj ten jest w stanie wyprodukować tylko wystarczającą ilość ziemniaków i zboża, aby zaspokoić potrzeby rynku. Połowa pozostałych towarów pochodzi z importu.
Rosjanie ulegają propagandzie. – Pomidorów, jabłek, ogórków. Mamy wszystkiego pod dostatkiem. Mamy diamenty, złoto, kraby, ryby, lasy, złoża, ropę, gaz i tak dalej – twierdzi Andriej. Z kolei Władimir uważa, że „nic strasznego im się nie stało i nie stanie”.

– Mówili i cały czas mówią, że nie ma powodów do obaw. Że jeśli ktoś ucierpi na kontrsankcjach nałożonych na Zachód przez Rosję, to głównie Zachód. Nasze stoły zawsze się uginają, więc nawet jeśli będzie czegoś mniej, to gorzej od tego nam nie będzie – stwierdziła inna Rosjanka.

Obywatele Rosji są przekonani, że wskutek sankcji nic im nie grozi. Władze na Kremlu cały czas zapewniają, że ceny towarów nie wzrosną. Nastroje w Moskwie są zdecydowanie proputinowskie. Rosjanie gotowi są nawet na ewentualną podwyżkę cen.

– Działa tu bardzo mocna propaganda, niewiarygodnie intensywna, dobitna i zakłamana. I ludzie, którzy wspierają politykę wobec Ukrainy - oni rzeczywiście wspierają te sankcje – skomentował Lew Gutdow z Centrum Analitycznego Jurija Lewady w Moskwie.

Onet.pl