"Będziemy trwać tyle, ile trzeba, by zmusić Telefonikę do wypełnienia jej zobowiązań. Zostaniemy tu tak długo, ile będzie trzeba" - powiedział przewodniczący komitetu protestacyjnego Sławomir Gzik. Dodał, że protestujący nie chcą niczego niszczyć. "Chcemy raczej chronić to, co jeszcze zostało" - oświadczył.
Gzik powiedział, że "przejęcie" fabryki przebiegało spokojnie, bez utarczek i szarpaniny. Z relacji okupujących wynika, że poprosili oni kilku obecnych pracowników o opuszczenie terenu fabryki. Część ochroniarzy uciekła, część pozostała na portierni - mają do godz. 8 w czwartek opuścić fabrykę.
Okupujący podkreślili, że są przygotowani na dłuższy pobyt na terenie fabryki. "Okupowaliśmy ją już w znacznie gorszych warunkach, teraz są one niemal komfortowe" - wyjaśnili. Prowadzący okupację rozmawiali już z policjantami. "Ci zapewnili nas, że będą rozmawiać z Telefoniką, by znaleźć polubowne rozwiązanie" - dodał Gzik.
Okupacja może storpedować nasze rozmowy z potencjalnymi inwestorami - tak rzecznik Telefoniki, Jerzy Jurczyński, ocenił tę formę protestu w byłej fabryce kabli. "Organizatorzy akcji powinni sobie zdawać sprawę, że może ona storpedować nasze rozmowy z potencjalnymi nabywcami terenu, tym bardziej że wewnątrz została niemal cała dokumentacja niezbędna do tych rozmów" - powiedział. Dodał, że w tych dniach potencjalni inwestorzy mieli oglądać ten teren, będzie jednak to niemożliwe.
"W wyniku blokady zakładu nie powstanie ani jedno nowe miejsce pracy" - podkreślił Jurczyński, który okupację nazwał "działaniem samobójczym". Zaznaczył, że spółka, chcąc uniknąć takich zajść, do jakich doszło w Ożarowie w ubiegłym roku, wydała polecenie ochronie zakładu, by nie podejmowała żadnej bezpośredniej interwencji wobec osób, które wtargnęły na teren fabryki. Dodał, że okupujący zmusili pracowników zakładu do opuszczenia terenu za pomocą gróźb karalnych.
"Około godz. 13 złożyliśmy w komendzie powiatowej policji Warszawa-Zachód zawiadomienie o przestępstwie" - powiedział Jurczyński. Dodał, że te przestępstwa to wtargnięcie na teren prywatny i groźby bezprawne wobec pracowników, których zmuszono do opuszczenia terenu. Spółka domaga się od policji wyprowadzenia okupujących.
"Takie pismo wpłynęło i policjanci podejmą przewidziane prawem czynności. Oczywiście każde nasze działanie będzie poprzedzone okresem rozmów, negocjacji" - powiedział rzecznik Komendanta Stołecznego Policji kom. Marek Kubicki.
Fabryka Kabli w Ożarowie, której właścicielem była Telefonika- Kable, została zlikwidowana w kwietniu 2002 r. Pracownicy zamkniętego zakładu protestowali przeciw tej decyzji kilka razy w Warszawie, m.in. przed kancelarią premiera, a w listopadzie zeszłego roku okupowali teren przy fabryce, by zapobiec wywożeniu z niej maszyn.
W styczniu 2003 r. Agencja Rozwoju Przemysłu, działająca w imieniu Ministerstwa Skarbu Państwa, podpisała umowę o utworzeniu na terenie Fabryki Kabli Ożarów Specjalnej Strefy Ekonomicznej. Od tego czasu trwają negocjacje przedstawicieli rządu i ARP w celu przejęcia fabryki od Telefoniki i wprowadzenia tam nowego inwestora. W byłą fabrykę chcą zainwestować cztery spółki, w tym szwedzka Stena. Problemem jest nadal kwestia własności gruntów. Były właściciel fabryki - Telefonika - nie chce sprzedawać po kawałku gruntów, chce sprzedać całość. Jednak podana przez nią cena jest dwukrotnie wyższa od szacunków ARP. Rozważano też wymianę terenu w Ożarowie na tereny w Krakowie.
rp, pap