Cała Europa boi się o ciepłe grzejniki tej zimy. Czy transformacja energetyczna nie przebiega zbyt szybko?

Cała Europa boi się o ciepłe grzejniki tej zimy. Czy transformacja energetyczna nie przebiega zbyt szybko?

Grzejnik
Grzejnik Źródło: Pixabay
Skoro już dziś państwa muszą wspierać obywateli, którzy nie są w stanie udźwignąć rosnących cen gazu, to co będzie, gdy ETS obejmie budownictwo i transport? Wzmagają się głosy apelujące o spowolnienie transformacji energetycznej. To tylko jedna strona medalu, bo inni eksperci przekonują, że należy wręcz przyspieszać.

Nie tylko Polacy z niepokojem przyglądają się rosnącym cenom gazu. „Rzeczpospolita” zauważa, że w całej Europie rządy boją się surowej zimy, bo w najgorszym wariancie dostawy mogą nie pokryć zapotrzebowania. W tym stanie niepewności rosną też ceny uprawnień do emisji CO2, bo firmy w oczekiwaniu na planowane przez UE kolejne ekologiczne posunięcia szturmują Europejski System Handlu Emisjami (ETS).

Podatki i bony pomagają udźwignąć podwyżki

Rządy testują różne sposoby wspierania obywateli w obliczu rosnących cen energii. Francja wprowadza czeki energetyczne, które mają kompensować gospodarstwom domowym wzrost cen. Włochy planują czasową obniżkę VAT na energię. A Hiszpania przeznacza część dochodów państwa ze sprzedaży uprawnień CO2 w ramach systemu ETS na ochronę najsłabszych.

Czy mamy przyzwyczajać się do myśli, że w związku z odchodzeniem od węgla, w nasze życie na stałe wpiszą się już różne formy rządowej pomocy, bo inaczej wielu ludzi nie będzie stać na ogrzanie mieszkań? Eksperci uspokajają.

– To jest kryzys tymczasowy. Ceny futures na marzec czy kwiecień w głównym europejskim hubie w Danii są niższe niż bieżące – powiedział Simone Tagliapietra, ekspert think tanku Bruegel.

Dla analityków obecna sytuacja jest efektem naturalnej dynamiki na rynku gazu, która może skutkować problemami w zimie, ale w dłuższym terminie sytuacja wróci do normy.

Czy to wszystko dzieje się za szybko?

„Rz” zauważa, że w Europie pojawiają się głosy, by w obliczu trudności spowolnić transformację energetyczną. Krytycy zauważają, że skoro już teraz gospodarstwa muszą płacić coraz wyższe rachunki, to co będzie w niedalekiej przyszłości, gdy ETS zostanie rozszerzony na transport i budownictwo, czyli jego koszty będą ponosić nie tylko zakłady przemysłowe, ale też obywatele UE?

Tam gdzie jedni widzą zagrożenie, inni dostrzegają szansę. Jest też duże grono ekspertów, którzy są zdania, że jeśli UE coś może zrobić w reakcji na ten kryzys, to tylko przyspieszyć transformację energetyczną tak, aby uniezależnić się od Rosji.

– Jest jasne, że w obecnej sytuacji Europa musi inwestować w źródła odnawialne, bo one zmniejszą naszą zależność od importu paliw kopalnych. Musimy także inwestować w efektywność energetyczną – powiedziała Kadri Simson, unijna komisarz ds. energii.

Czytaj też:
Ciepły grzejnik droższy niż rok temu. Czy jest szansa na spadek cen?

Opracowała:
Źródło: Rzeczpospolita