Spór o Turów. Nowa minister jedzie do Pragi. Węgry mają dla Polski propozycję

Spór o Turów. Nowa minister jedzie do Pragi. Węgry mają dla Polski propozycję

Kopalnia Turów, zdj. ilustracyjne
Kopalnia Turów, zdj. ilustracyjne Źródło: Shutterstock / Lukasz Barzowski
– Z żalem obserwujemy, że dwustronna kwestia między Polską i Czechami źle wpływa na współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej – powiedział szef węgierskiej dyplomacji. Jeśli Polska wyrazi zainteresowanie, Węgry podejmą się mediacji. Tymczasem w piątek minister klimatu jedzie do Pragi na kolejne negocjacje.

Trwający od wielu miesięcy spór o przyszłość elektrowni w Turowie może źle wpłynąć na stosunki w Grupie Wyszehradzkiej. Im dłużej trwa spór, tym więcej okazji, by przedstawiciele Polski i Czech źle się o sobie wypowiadali i podważali sens dalszej współpracy. Z obawami na ten teatr oskarżeń patrzą Słowacja i Węgry. Péter Szijjártó, szef węgierskiej dyplomacji, przyznał w rozmowie z „Polska Times”, że Budapeszt i Bratysława z żalem obserwują, że dwustronna kwestia między Polską i Czechami źle wpływa na współpracę w ramach Grupy Wyszehradzkiej.

Węgierski minister zgłasza gotowość podjęcia się mediacji

Jego kraj chętnie podjąłby się mediacji między zwaśnionymi stronami. – Tylko że mediator może wejść do gry wtedy, gdy obie strony sporu o to poproszą. Choć też podejrzewam, że ani Polacy, ani Czesi takiego mediatora nie potrzebują – zaznaczył szef węgierskiej dyplomacji.

Rozmowy – na razie bez mediatora – trwają dalej. Polska minister klimatu Anna Moskwa przyjedzie w piątek do Pragi, gdzie spotka się z czeskim ministrem środowiska Rchardem Brabcem.

„Mam nadzieję, że piątkowe spotkanie z Ministrem Brabcem pozwoli nie tylko wrócić do rozmów, ale doprowadzi do ostatecznego rozwiązania sporu. Polska i Czechy nie potrzebują pośrednictwa instytucji UE we wzajemnych relacjach” – napisała na Twitterze Anna Moskwa.

Czytaj też:
Komisja Europejska wezwie Polskę do zapłaty zaległych kar. Wiceszef MSZ komentuje

Za kopalnię Turów mamy płacić 500 tys. euro dziennie

W maju Trybunał Sprawiedliwości Unii Europejskiej przychylił się do wniosku Czech o zastosowanie – w ramach środka tymczasowego – nakazu wstrzymania wydobycia w kopalni. Czesi przekonywali, że polska kopalnia zagraża dostępowi do wody mieszkańców okolicznych gmin. Skarżą się oni także na hałas i pył związany z wydobyciem węgla brunatnego. Polska od początku zapowiedziała, że o wstrzymaniu pracy kopalni nie ma mowy, bo to by również oznaczało konieczność powstrzymania pracy elektrowni, która zapewnia ciepło tysiącom ludzi na Dolnym Śląsku. Za każdy dzień, w którym kopalnia pracuje pomimo zakazu, od września bije licznik kar w wysokości 500 tys. euro.

Polsko-czeskie negocjacje dotyczące kopalni Turów trwają od czerwca i jak dotąd nie przyniosły żadnych rozstrzygnięć.

Czytaj też:
Anna Moskwa zastąpi Michała Kurtykę. Co wiemy o nowej minister klimatu?

Opracowała:
Źródło: Polska Times / Wprost