Polskie elektrownie na skraju wydajności. Rząd nie planuje zmian strategii

Polskie elektrownie na skraju wydajności. Rząd nie planuje zmian strategii

Farma wiatrowa (zdj. ilustracyjne)
Farma wiatrowa (zdj. ilustracyjne) Źródło:Shutterstock / Masha Basova
Za mniej więcej półtora roku Ministerstwo Klimatu poinformuje, czy realizowana przez nasz kraj polityka energetyczna jest słuszna czy też przyszedł czas na jej rewizję. Eksperci zastanawiają się, czy resort przyśpieszy odchodzenie od węgla.

Co pewien czas Ministerstwo Klimatu musi dokonywać rewizji polityki energetycznej, czyli zbadać, czy przyjęte zasady i kierunki jej rozwoju są słuszne, bo być może nastąpiły okoliczności, które uzasadniają wprowadzenie do niej jakichś zmian. Rok temu ówczesny minister Michał Kurtyka powiedział w rozmowie z PAP, że rewizja będzie konieczna około 2023 roku i choć w kierownictwie resortu nastąpiła zmiana, to ten horyzont czasowy jest aktualny, co ustalił „Dziennik Gazeta Prawna”.

Ministerstwo nie chce komentować, które elementy mogą podlegać rewizji. Zapewniło jedynie, że ewentualne kierunki zmian uwzględnią nowe czynniki, takie jak wyższe cele klimatyczne UE czy dynamikę cen CO2. Resort docenia znaczenie energetyki jądrowej oraz offshore’u, czyli turbin wiatrowych budowanych na morzu, ale zasadnicza rozbudowa tych mocy planowana jest jednak dopiero na lata 30.

Pytania o odchodzenie od węgla

„DGP” zauważył, że w rozmowach na temat zmian kierunku rozwoju ministerstwo nie odnosi się do postulatów dotyczących wcześniejszego odejścia od węgla. Coraz więcej specjalistów uważa, że w optymalnym scenariuszu powinno to nastąpić już w 2030 r., a najpóźniej do końca następnej dekady i rozwoju OZE. W ich ocenie kluczową rolę w dekarbonizacji polskiej energetyki powinny odegrać fotowoltaika i naziemne moce wiatrowe, ponieważ tylko one dają możliwość znaczącego obniżenia emisyjności polskiego miksu jeszcze w tej dekadzie.

Robert Tomaszewski z serwisu Polityka Insight wyraził opinię, że dalsza zwłoka ze zmianami w energetyce oznaczać będzie dla Polski wymierne koszty. – Na przykład każdy miesiąc obowiązywania zasady 10H dla turbin wiatrowych to wyższe rachunki za prąd i mniej bezpieczeństwa energetycznego. Brakuje nam bowiem mocy, które zapewniałyby tani prąd w momentach krytycznych – powiedział.

Przestarzałe sieci czasem o sobie przypominają

Specjalistów martwi to, że resort klimatu unika podejmowania dyskusji o możliwość przekroczenia w najbliższych latach zakładanego okresu eksploatacji przez większość naszej floty elektrowni węglowych, co bezpośrednio przekłada się na bezpieczeństwo energetyczne kraju. Kilka dni temu mieliśmy przykład na to, jak bardzo przeciążone są nasze sieci. W poniedziałek Polskie Sieci Elektroenergetyczne poprosiły operatorów z Niemiec, Szwecji, Litwy i Ukrainy o awaryjny import, który w szczytowym momencie miał sięgnąć 1,2 GW. Nasze rezerwy mocy okazały się bowiem niewystarczające.

Czytaj też:
Padł nowy rekord. Polskie elektrownie jeszcze nigdy nie były tak obciążone

W sprawie klimatu potrzebna ponadpartyjna zgoda

Jego zdaniem błędem jest również wprowadzanie w tym momencie mniej korzystnych sposobów rozliczeń dla posiadaczy instalacji fotowoltaicznych. Przypomnijmy, że mniej korzystne zasady rozliczeń będą obowiązywały nie od 1 stycznia, jak na początku chciał rząd, ale od 1 kwietnia 2022 roku.

– Wychładzamy rozwój mikroinstalacji fotowoltaicznych, gasząc część transformacyjnego silnika, który działa. Nie uruchamiamy dla niej alternatywy. A tych megawatów będziemy już niedługo bardzo potrzebować – powiedział Tomaszewski.

Rozmówcy „DGP” są jednak zgodni co do tego, że półtora roku na rewizję polityki energetycznej to szansa na wypracowanie długofalowego ponadpolitycznego konsensusu. Tomaszewski powiedział, że w tym zakresie potrzebny jest „okrągły stół” wszystkich sił politycznych i społecznych.

Czytaj też:
Na morzu dopiero będziemy instalować, na lądzie stagnacja. Co z polską energetyką wiatrową?

Źródło: Dziennik Gazeta Prawna