W 2010 roku powołano PGE EJ 1, spółkę, która miała wprowadzić polską energetykę na nowe, jądrowe tory. Do 2021 roku – i to na jego koniec – udało się jej wybrać preferowaną lokalizację dla takiej siłowni. W tym czasie zdążyło się wiele wydarzyć, mnóstwo zmienić, ale jedno pozostanie: PGE EJ1 stanie się symbolem tego, jak nie wydawać państwowych pieniędzy albo chociaż dotrzymywać terminów.
Ta historia mogłaby potoczyć się inaczej, bo jeszcze w 2009 roku, gdy przyjmowano jeden z wielu (doczekał się kilku aktualizacji) programów energetyki jądrowej dla Polski, zakładano, że w 2010 roku wystartuje spółka celowa, która będzie nadzorować budowę, a potem pokieruje, elektrownią jądrową. W 2020 roku miała natomiast rozpocząć się budowa siłowni.
PGE EJ 1 i PEJ. Historia pewnej inwestycji
Spółka rzeczywiście wystartowała w 2010 roku, ale w 2020 nikt nie zobaczył postępu prac na placu budowy, ponieważ nie wydano nawet decyzji lokalizacyjnych. Po 10 latach pojawił się kolejny już program dla energetyki jądrowej, który zakłada uruchomienie atomu nad Wisłą około roku 2033. Jednak przez cały ten czas działała PGE EJ 1, odpowiedzialna za przygotowania, teraz przemianowana na Polskie Elektrownie Jądrowe sp. z o.o. (po tym, jak PGE EJ 1 od udziałowców, spółek energetycznych, wykupił za 531 mln zł Skarb Państwa). PEJ ma te same zadania: ma przygotować proces inwestycyjny i wspomagać rząd przy projekcie budowy elektrowni jądrowej w Polsce oraz promować energetykę jądrową.
Historię tej spółki przypominamy nieprzypadkowo 22 grudnia, bo wtedy w końcu mogła pochwalić się pierwszym, realnym dokonaniem: wskazała, że preferowaną lokalizacją elektrowni jądrowej w Polsce jest gmina Choczewo (woj. pomorskie), to lokalizacja znana jako „Lubiatowo-Kopalino”. Przez lata z wielu powodów PGE EJ 1 nie udało się dotrzeć do tego etapu.
Czytaj też:
Ta sprawa nie jest czysto biznesowa. Kontrakt na polską elektrownię jądrową ma też wymiar polityczny