Jak poinformował na początku 2020 roku Główny Inspektorat Transportu Drogowego na A2 od Konina do Strykowa i na A4 od Wrocławia do Gliwic miał zostać uruchomiony videotolling (czyta tablice rejestracyjne automatycznie). Videotolling funkcjonuje na koncesyjnych A1 od Torunia do Gdańska i na A4 z Krakowa do Katowic.
Nowoczesnego rozwiązania na zarządzanych przez państwo autostradach nie będzie. W miejsce ITD opłatami zaczęła zajmować się Krajowa Administracja Skarbowa, która unieważniła przetarg, o czym pisaliśmy na naszych łamach.
KAS nie chce żadnych bramek, bo skoro w listopadzie 2021 r. mija umowa na ich obsługę na państwowych A2 i A4, to nie uważa za sensowne inwestowanie w videotolling. Potem kierowcy mieliby płacić na podstawie danych z pozycjonowania satelitarnego (w powiązaniu z aplikacją mobilną) lub kupując bilet autostradowy (również aplikacja lub automaty na stacjach).
Teraz wobec decyzji KAS zaprotestował starający się wygrać przetarg na videotolling austriacki Kapsch. Chce kontynuowania postępowania. „Dziennik Gazeta Prawna” cytuje Krzysztofa Gorzkowskiego z Kapscha: – Po pierwsze, nie ma na świecie autostrady, na której opłaty od kierowców aut osobowych byłyby pobierane w systemie satelitarnym. Nawet Chińczycy nie pozwa-lają sobie na taką inwigilację. Po drugie, po wprowadzeniu videotollingu, byłaby szansa na ujednolicenie systemu opłat. Nierealne są zapowiedzi mówiące o tym, że na odcinkach koncesyjnych uda się szybko zlikwidować szlabany. Do wygaśnięcia koncesji, czyli jeszcze przez kilkanaście lat, firmy muszą mieć gwarancję, że każdy kierowca zapłaci za przejazd.
Co dalej z opłatami za autostrady na bramkach? Będziemy informować.
Czytaj też:
Uwaga kierowcy, nowy sposób płacenia za autostrady. Konin-Stryków wkrótce bez bramek